Vince Carter jest jedną z legend NBA. Od 1999 r. zagrał w niej prawie 1500 spotkań i wszystko wskazuje, że jako jedyny w historii amerykańskiej ligi koszykówki spędzi w niej 22. Sezony. Przeszedł w tym czasie drogę od supergwiazdy do zawodnika rezerwowego, gotowego wesprzeć swoją drużynę w najważniejszych momentach. Od młodego bożyszcza tłumów do mentora młodych zawodników, dopiero rozpoczynających przygodę z NBA. Jak wspomina te 22 lata?
Jak udaje się panu tak długo grać w profesjonalną koszykówkę na najwyższym poziomie? Gdzie tkwi sekret?
Vince Carter: Sekret tkwi w mojej chęci do robienie wszystkiego, co tylko możliwe, by wciąż rywalizować na poziomie NBA.
To będzie pana 22. Sezon w NBA, nikt przed panem tak dlugo nie grał w tej lidze. Ale w ciągu tego czasu koszykówka znacząco się zmieniła – stała się bardziej ofensywna. Co musiał pan zrobić, żeby się do tego przystosować?
W sumie nic wielkiego. W zasadzie obecnie gra jest szybsza i mniej fizyczna. Przed każdym sezonem staram się budować moją wytrzymałość, żeby później nadążyć za tempem gry. I muszę przyznać, że to wyzwanie.