W hali Palavela w Turynie koszykarze Turowa zasłużyli na dobre noty tylko za pół spotkania. W połowie drugiej kwarty, po kilku kolejno wybronionych akcjach i rzutach z dystansu Davida Logana, Thomasa Kelatiego i Roberta Witki nawet prowadzili trzema punktami (31:28, 33:30). Ich dokładne i spokojnie rozgrywane akcje mogły się podobać. Nastrój w polskiej ekipie jeszcze przed przerwą popsuł jednak król strzelców i MVP rozgrywek Henry Domercant, rozpoczynając swoją serię sześciu celnych rzutów za trzy punkty.
Po przerwie Dynamo jeszcze wyżej zawiesiło poprzeczkę przed „kopciuszkiem Pucharu ULEB”, jak na oficjalnej stronie turnieju nazwano wicemistrzów Polski, i powiększyło przewagę do kilkunastu punktów.
Słynny trener Dynama Svetislav Pesić po meczu mocno komplementował rywala z Polski, a jeszcze bardziej swoją drużynę: – To był dla nas bardzo trudny mecz. Wiele czasu spędziliśmy, by przygotować się do spotkania z Turowem, mającym tak znakomicie wypracowany system zespołowej defensywy. Zwyciężyliśmy, bo sami zagraliśmy w obronie jeszcze lepiej. W ataku trafialiśmy z dużą skutecznością. Domercant był dzisiaj wspaniały, a pod koszem swoje zrobił Robertas Javtokas.
– Nie powstrzymaliśmy trzypunktowych rzutów Dynama: rywale trafili aż 70 procent takich prób – ocenił trener Turowa Saso Filipovski. Domercant miał dziś wielki dzień. Gratuluję zwycięzcom, ale i swojemu zespołowi, który nie poddawał się, walczył do końca. Indywidualności przesądziły o zwycięstwie Dynama. Gdybyśmy mieli po dwóch Loganów i Kelatich, byłoby lepiej. Ale nie narzekam: mamy to, co mamy. Jestem dumny z tego, co zawodnicy zrobili w tym sezonie, który przecież jeszcze się dla nas nie skończył.
Dynamo Moskwa – PGE Turów Zgorzelec 78:63 (25:17. 18:21, 18:11, 17:14).