Prezydent wszystkich koszykarzy

Dla nas to nie tylko wymarzony prezydent, ale bezdyskusyjnie najlepszy koszykarz, jaki kiedykolwiek znalazł się na tym stanowisku. – To najważniejsza chwila dla naszego pokolenia – mówi „Rz” gwiazdor NBA Kobe Bryant z Los Angeles Lakers

Publikacja: 08.11.2008 02:06

Spotkanie ze studentami w East Lansing. Barack Obama obdarowany koszulką koszykars-kiego zespołu Mic

Spotkanie ze studentami w East Lansing. Barack Obama obdarowany koszulką koszykars-kiego zespołu Michigan State Spartans

Foto: EPA

Barack Obama zainspirował Barona Davisa, aby w przyszłości zajął się polityką, oczarował Kobe Bryanta i LeBrona Jamesa, a także przypomniał Kareemowi Abdul-Jabbarowi o latach jego młodości, gdy ten walczył o prawa czarnoskórej mniejszości za czasów Martina Luthera Kinga.

60-letni Abdul-Jabbar, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii koszykówki, nazywany po prostu The Captain, lider pięciu mistrzowskich składów Lakers w latach 80., we wtorek czuł radość zmieszaną z nostalgią. Triumf Baracka Obamy w wyborach prezydenckich przypomniał mu o burzliwym okresie młodości, gdy – podobnie zresztą jak pięściarz Muhammad Ali – czynnie angażował się w działania ruchu zorganizowanego przez Martina Luthera Kinga. Doświadczył w swoim życiu rasizmu, przeżył śmierć legendarnego przywódcy. – Żałuję, że moi dziadkowie nie dożyli tej chwili – mówił wyraźnie wzruszony Jabbar, obecnie jeden z asystentów w zespole Lakers.

[srodtytul]Świat się zmienił[/srodtytul]

Specjalną konferencję prasową zwołał w Staples Center jego kolega z mistrzowskich zespołów Earvin „Magic” Johnson. – Nie towarzyszyłem Barackowi w Chicago, ponieważ pozostaję lojalny i mocno związany z rodziną Clintonów, zresztą brałem udział w kampanii Hillary, ale deklaruję moje pełne poparcie. Obama to urodzony zwycięzca, a ja zawsze chciałem grać w jednym zespole ze zwycięzcami. Do Białego Domu wniesie prawdopodobnie najbardziej niezwykły życiorys spośród wszystkich prezydentów w historii USA. On dobrze wie, że jest pierwszym Afroamerykaninem na tym stanowisku, ale jednocześnie ma przekonanie, że chce reprezentować wszystkich. Świat się zmienił. Nie widzimy różnicy w kolorach skóry tak jak nasi rodzice i dziadkowie – powiedział Johnson, obecnie wiceprezes Lakers, świetnie radzący sobie także w biznesie (jest m.in. współwłaścicielem sieci kawiarni Starbucks).

Jedną z osób, które stały przy Obamie, gdy prezydent elekt wygłaszał przemówienie we wtorek wieczorem w Chicago, był Craig Robinson, skromny szkoleniowiec uczelnianej drużyny koszykarskiej Oregon State.

Reklama
Reklama

Jeszcze miesiąc temu, pytany przez dziennikarzy, czy oswaja się z myślą, że jego siostra zostanie pierwszą damą Ameryki, odparł: – Mogę sobie wyobrazić, że opłynie wpław kulę ziemską albo wyląduje na Księżycu. Ale First Lady? Nie, to nie mieści mi się w głowie. We wtorek mówił: – Trudno przeżyć coś równie wspaniałego.

[srodtytul]Namiętny gracz[/srodtytul]

Jedno nie ulega wątpliwości – koszykówka to ulubiona dyscyplina prezydenta elekta (choć lubi także baseball i piłkę nożną, kibicuje West Ham United). Obama nie tylko potrafi godzinami dyskutować z Robinsonem na tematy sportowe. Sam gra w koszykówkę namiętnie i na dodatek całkiem dobrze.

Nikt nie musi go sprawdzać, łatwo odnaleźć w Internecie filmiki z towarzyskich meczów z udziałem najważniejszego obecnie człowieka Ameryki. – Gra całkiem nieźle. Do Baracka mam szczególną słabość, ponieważ podobnie jak ja jest leworęczny – żartuje w rozmowie z „Rz” skrzydłowy Lakers Lamar Odom. – To zawodnik ofensywny, tak jak ja.

– Byłem z nim w Miami, usiedliśmy, chwilę porozmawialiśmy. To charyzmatyczna postać – dodaje Cuttino Mobley, snajper Los Angeles Clippers i właściciel jednego z najbardziej ekskluzywnych klubów w Hollywood o nazwie Goa.

Obama oczarował i przekonał do swoich idei wiele wpływowych osób ze środowiska show– biznesu, z gwiazdami Hollywood oraz Oprah Winfrey na czele. Rozgrywający LA Clippers Baron Davis także głośno wyrażał swoje poparcie dla tej kandydatury i mocno lobbował na rzecz człowieka, który zmienił jego podejście do życia.

Reklama
Reklama

[wyimek]Moja babcia jest szczęśliwa, że dożyła takiej chwili. Zawsze szła wcześnie rano, by oddać głos. To jest także jej triumf [/wyimek]

– Nasz kraj mu zaufał, świat go szanuje. Wszyscy jesteśmy podekscytowani – powiedział „Rz” Davis, który po piątej z rzędu porażce Clippers nie chciał w ogóle rozmawiać z lokalnymi dziennikarzami o koszykówce, ale chętnie zgodził się na rozmowę z nami o nowym prezydencie. – Moja babcia jest szczęśliwa, że dożyła takiej chwili. Po tym wszystkim, przez co przeszła jako kobieta o czarnym kolorze skóry, to wydaje się wręcz niewiarygodne. Pamiętam od najmłodszych lat, że zawsze szła wczesnym rankiem oddać głos. Nigdy nie straciła wiary. To jest także jej triumf.

[srodtytul]Koniec i kropka[/srodtytul]

Dla Davisa wybory prezydenckie były emocjonującym przeżyciem. – Obama to człowiek, w którego uwierzyłem. Wcześniej nigdy specjalnie nie interesowałem się polityką, ale to się zmieniło. On mnie zainspirował, przekonał, że można zmieniać świat na lepsze. Trzy lata temu rozmawiałem z nim przez ponad dwie godziny. Uwierzyłem, że mogę mieć wpływ na to, jak funkcjonuje mój kraj oraz cały świat – mówi 30-letni koszykarz, który zamierza w przyszłości zająć się polityką.

Kto wie, może skończy podobnie jak inny znakomity rozgrywający Kevin Johnson, który w 1993 roku grał w pierwszej piątce Phoenix Suns w chyba najlepszych finałach NBA w historii (z Chicago Bulls), a we wtorek wygrał wybory z ramienia demokratów na burmistrza Sacramento, stolicy stanu Kalifornia. – Nasza rodzina staje się coraz potężniejsza – stwierdził pół żartem, pół serio „Magic” Johnson.

– Popierałem Obamę z całego serca nie tylko dlatego, że podobnie jak ja pochodzi z mieszanej etnicznie rodziny, ale ponieważ jest osobowością i kocha ludzi. Barack nie reprezentuje wyłącznie obywateli o czarnym kolorze skóry. Jest dla nas wszystkich – koniec i kropka. I Amerykanie muszą to zrozumieć – mówi Cuttino Mobley.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Nowe marzenia[/srodtytul]

– To bardzo budujące. Teraz nasze dzieci nie muszą marzyć wyłącznie o tym, że kiedyś będą zawodowymi koszykarzami. Mogą zostać nawet prezydentami USA – stwierdził LeBron James.

Barack Obama zainspirował Barona Davisa, aby w przyszłości zajął się polityką, oczarował Kobe Bryanta i LeBrona Jamesa, a także przypomniał Kareemowi Abdul-Jabbarowi o latach jego młodości, gdy ten walczył o prawa czarnoskórej mniejszości za czasów Martina Luthera Kinga.

60-letni Abdul-Jabbar, jeden z najwybitniejszych zawodników w historii koszykówki, nazywany po prostu The Captain, lider pięciu mistrzowskich składów Lakers w latach 80., we wtorek czuł radość zmieszaną z nostalgią. Triumf Baracka Obamy w wyborach prezydenckich przypomniał mu o burzliwym okresie młodości, gdy – podobnie zresztą jak pięściarz Muhammad Ali – czynnie angażował się w działania ruchu zorganizowanego przez Martina Luthera Kinga. Doświadczył w swoim życiu rasizmu, przeżył śmierć legendarnego przywódcy. – Żałuję, że moi dziadkowie nie dożyli tej chwili – mówił wyraźnie wzruszony Jabbar, obecnie jeden z asystentów w zespole Lakers.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama