Wielki ojciec robi swoje

- Jeżeli rywale nie stosują podwójnego krycia, traktuję to jako zniewagę i staram się ich błyskawicznie skarcić - mówi Shaquille O'Neal, koszykarz Phoenix Suns

Publikacja: 02.03.2009 18:24

Shaquille O'Neal

Shaquille O'Neal

Foto: AFP

[b]W tegorocznym meczu gwiazd tematem numer 1 był pierwszy od pięciu lat wspólny występ pana i Kobe Bryanta. Odżyły dawne wspomnienia? [/b]

[b]Shaquille O’Neal:[/b] Tak. Wspólnie tworzyliśmy przecież najlepszy duet „mały-duży” w historii NBA. Byliśmy nie do zatrzymania. Brakuje mi tych wspólnych lat. Myślę, że gdybyśmy zostali razem w Los Angeles Lakers, to teraz mielibyśmy na palcach po siedem, osiem mistrzowskich pierścieni.

[b] Jak ocenia pan Bryanta w tej chwili? [/b]

To jest najlepszy koszykarz na tej planecie, bez dwóch zdań. I zarazem fajny kumpel. Myślę, że zakończy karierę jako jeden z najwybitniejszych zawodników w historii koszykówki.

[b]Po co więc był ten konflikt między wami? [/b]

Reklama
Reklama

Nie ma o czym gadać... Obaj zawsze chcieliśmy wygrywać i na parkiecie tak właśnie czyniliśmy. Później zabrakło dobrych decyzji biznesowych, ale to już jest przeszłość. Chcę zostać zapamiętany jako najbardziej dominujący i... najbardziej kontrowersyjny center, jaki kiedykolwiek grał w drużynie Lakers.

[b]Ostatnio w Staples Center publiczność przywitała pana owacjami... [/b]

To było bardzo miłe i zaskakujące zarazem. W końcu od czasu, kiedy opuściłem Lakers, minęło już sporo czasu. To znaczy, że mnie szanują.

[b]W obecnym sezonie przeżywa pan nieoczekiwanie drugą młodość. Niedawno zdobył pan 45 punktów w spotkaniu z Toronto Raptors oraz 33 pkt przeciwko Los Angeles Lakers! [/b]

Wróciłem do formy z czasów występów w szkole średniej. Jestem także bardziej skoncentrowany niż wcześniej. Zawsze dominowałem w strefie podkoszowej i pod tym względem nic się nie zmieniło. Gdy dostanę dobre podanie pod kosz, koledzy mogą być pewni, że „Wielki Ojciec” zrobi z tego właściwy użytek.

[b]Wielu fachowców jest zdziwionych, że ciągle tak wyraźnie góruje pan nad rywalami, jak choćby nad Erickiem Dampierem w meczu z Dallas Mavericks... [/b]

Reklama
Reklama

Dla mnie to nic nowego. Mam przewagę nad większością centrów w NBA. Zawsze tak było, jest i będzie. Niezależnie od tego, czy mam 20 czy 40 lat. Pewnych rzeczy się nie zapomina. Ciągle jestem w stanie zdobywać sporo punktów. Jeżeli rywale nie stosują podwójnego krycia, traktuję to jako zniewagę i staram się ich błyskawicznie skarcić. Chcą bronić przeciwko mnie jeden na jednego? Proszę bardzo, niech próbują. Powodzenia! Jedyne, czego potrzebuję, to dobre podanie pod kosz, a później już nie robi mi żadnej różnicy, kto próbuje mnie zatrzymać, bo i tak dam sobie radę.

[b]Rzadko się zdarza, aby zawodnik poprawiał swoje umiejętności w wieku 37 lat. Pan nagle zaczął wykorzystywać rzuty wolne. Począwszy od grudnia trafia pan z ponad 60-procentową skutecznością (średnia z całej kariery: 52,6)! [/b]

Wcześniej chyba za bardzo się spinałem, teraz po prostu rzucam, jak mnie tego uczono. Gdy nad czymś się zbytnio zastanawiasz, wprowadzasz swoje urozmaicenia – wówczas z reguły wszystko zaczyna się psuć. Musisz robić to, co ci pokazano. Teraz moim celem jest znalezienie się w piątce najlepszych snajperów w historii NBA, tak więc nie mogę marnować żadnej okazji do zdobywania łatwych punktów.

[b]Po odejściu trenera Terry’ego Portera, który próbował zwalniać tempo gry i nadać zespołowi defensywne oblicze, wróciliście do szybkiej koszykówki, którą prezentowaliście za czasów Mike’a d’Antoniego. Jak odnajduje się pan w tym systemie? [/b]

Przez 17 lat gry w NBA udowodniłem, że potrafię odnaleźć się w każdym systemie i każdej strategii. Jeśli mam piłkę w ataku tylko siedem razy w ciągu całego meczu, to – rzecz jasna – nie jestem w stanie zdobyć wielu punktów. Powtarzam to wszystkim od początku sezonu.

[b]Phoenix Suns walczą o miejsce w play-offs. Pomimo wygranej nad Los Angeles Lakers zajmujecie ciągle dopiero dziewiątą pozycję na Zachodzie. [/b]

Reklama
Reklama

Musimy wygrać teraz kilka meczów, a później najlepiej jeszcze kilka następnych. Jak tylko dostaniemy się do play-offs, o resztę będę spokojny. Tam będziemy już w stanie wygrać z każdym.

[b]W tegorocznym meczu gwiazd tematem numer 1 był pierwszy od pięciu lat wspólny występ pana i Kobe Bryanta. Odżyły dawne wspomnienia? [/b]

[b]Shaquille O’Neal:[/b] Tak. Wspólnie tworzyliśmy przecież najlepszy duet „mały-duży” w historii NBA. Byliśmy nie do zatrzymania. Brakuje mi tych wspólnych lat. Myślę, że gdybyśmy zostali razem w Los Angeles Lakers, to teraz mielibyśmy na palcach po siedem, osiem mistrzowskich pierścieni.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama