Marcin Gortat grał 10 minut, miał dwie zbiórki w obronie, blok, stratę i faul. W sezonie zasadniczym Magic wygrali wszystkie trzy spotkania w Philadelphią, ale teraz przegrali to o wiele ważniejsze, tracąc przewagę własnego parkietu w I rundzie play-off (gra się do czterech zwycięstw).
Kolejny mecz tych drużyn odbędzie się w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego w Orlando, a dwa następne w Filadelfii. W niedzielę wydawało się, że gospodarze zmierzają do kolejnego sukcesu, ale finisz Sixers, którzy ostatnią kwartę wygrali 35:19 był znakomity. Rzuty z dystansu weterana Donyela Marshalla (11 pkt w czwartej kwarcie) i kluczowa akcja Andre Iguodali, który przy remisie 98:98 trafił ponad rękami przeszkadzającego mu Hedo Turkoglu na 2,2 sek. przed końcową syreną, odwróciły losy meczu.
Wcześniej, po wyrównanym początku spotkania, gospodarze wypracowali 18-punktową przewagę, głównie dzięki skuteczności środkowego Dwighta Howarda, który ustanowił w tym meczu swój rekord play-off, zdobywając 31 punktów (miał też 16 zbiórek) oraz akcjom Courtneya Lee - 18 pkt. Marcin Gortat dwukrotnie zmieniał na kilka minut Howarda, ale nie był to udany występ Polaka, który w ataku nie otrzymał żadnego podania, nie zebrał też żadnej piłki pod koszem rywali, więc nie oddał także ani jednego rzutu.
Telewizyjni realizatorzy pokazali w pewnym momencie, że te fragmenty meczu, w których Howard siedział na ławce, Magic przegrali łącznie 5:15. Gdy Gortat drugi raz wchodził do gry, na minutę przed końcem trzeciej kwarty, sytuacja była komfortowa. Howard wykorzystał właśnie oba rzuty wolne, podwyższając prowadzenie Magic do 79:61, po czym zszedł z boiska, by lekarz mógł dokładniej obejrzeć jego oko, w które chwilę wcześniej przypadkowo uderzył go środkowy Philadelphii Samuel Dalembert.
Pod nieobecność Howarda rywale szybko zaczęli odrabiać straty, więc trener Stan van Gundy wrócił do podstawowych graczy. Gortat został zmieniony przez Howarda na przy stanie 84:73, gdy do końca meczu pozostawało 8.23 minut, ale gospodarze już nie potrafili powstrzymać rozpędzonych rywali.