Mistrzowska parada ze starożytnym przepychem

Prawie 100 tysięcy widzów przyszło w słoneczne, środowe przedpołudnie do Coliseum podziękować koszykarzom Los Angeles Lakers za zdobycie mistrzowskiego tytułu ligi NBA.

Aktualizacja: 18.06.2009 08:06 Publikacja: 18.06.2009 08:03

Mistrzowska parada ze starożytnym przepychem

Foto: AFP

- To jest mój dom i zapewniam, że wrócimy tutaj za rok - mówił przy gigantycznym aplauzie publiczności lider zespołu Kobe Bryant.

Wokół tej mistrzowskiej parady, która jest coroczną tradycją w przypadku zespołów wygrywających rozgrywki NBA, narosło mnóstwo kontrowersji. Przyjęło się, że środki na organizację tej imprezy, a przynajmniej ich zdecydowaną większość, wykłada miasto. Tymczasem L.A tonie w długach, cały stan Kalifornia jest praktycznie bankrutem. Na dodatek bezrobocie w tej metropolii właśnie przekroczyło 12 procent.

- Jakiejkolwiek decyzji bym nie podjął i tak znajdą się krytycy. Uważam jednak, że koszykarzom należy się nagroda za ich wysilek i olbrzymi sukces. Pozwólmy cieszyć się mieszkańcom Los Angeles z sukcesu ich ukochanych Lakers - apelował we wtorek burmistrz Antonio Villaraigosa.

Najostrzej przeciwstawiali się szefowie niektórych związków zawodowych. W końcu miasto mocno ucięło budżet na usługi, co pociągnęło za sobą liczne zwolnienia. Ostatecznie do sfinansowania parady, która kosztowała dwa miliony dolarów, dołączyli się prywatni sponsorzy, a nawet firma AEG zarządzająca Lakers.

Sama impreza okazała się wielkim sukcesem i pokazała, jaką popularnością cieszy się najsłynniejsza drużyna koszykarska świata. Koszykarzy wraz z osobami towarzyszącymi oraz trenerami przewieziono na (specjalnie przystosowanym do tego) dachu autobusu wycieczkowego ze Staples Center do Coliseum. W miejscu, gdzie odbyły się m.in igrzyska w 1984 roku, a dwie dekady wcześniej swoją słynną przemowę wygłosił John F. Kennedy, zapłonął olimpijski znicz. Na trasie ukochanych zawodników wiwatowało prawie 300 tysięcy osób, najczęściej ubranych w koszulki Kobe Bryanta i Pau Gasola, bądź te okolicznościowe z napisem "World Champions 2009". W Coliseum zasiadło aż 95 tysięcy, tworząc trudny do opisania, fascynujący kocioł. Bramy otwarto już o 7.30 rano, chociaż cała uroczystość zaplanowana była dopiero na pierwszą po południu. Kibice zalegli wszystkie sąsiednie ulice, które oczywiście zamknięto dla ruchu. To była jednak parada wspólnej radości, a nie frustracji i nienawiści. Nikt z nikim nie walczył, nie było żadnych rozrób. Liczył się wyłącznie wielki triumf Lakers.

Jeszcze zanim na scenę teatru wyszli główni bohaterowie, atmosfera mogła się kojarzyć z tym, co czytaliśmy i słyszeliśmy o rzymskim Koloseum. Gigantyczny tłum, celebrowani z trudnym do opisania entuzjazmem atleci, wspólna radość i zabawa. Zaczęło się od przebojowego występu cheerleaderek, słynnych Laker Girls, a później gospodarze prowadzący imprezy wyczytywali po kolei nazwiska członków mistrzowskiego zespołu. Największe owacje zebrali - co zrozumiałe - Bryant oraz bohater kluczowego meczu numer cztery wielkiego finału Derek Fisher, chociaż także Pau Gasol i Trevor Ariza byli wiwatowani bardzo długo i gorąco. -

Mam przed sobą wyjątkową grupę ludzi i zapewniam, że nie przestaliśmy być głodni sukcesów. Chcemy więcej i więcej. Po tym, co dziś przeżyłem, chcę złożyć wam ofertę. Wrócimy tutaj za rok, tak więc bądźcie gotowi - krzyczał do mikrofonu Pau Gasol. - Czuję energię waszą i całego miasta. Zrobimy to ponownie - deklarował z kolei Bryant, po czym dodał: - To mój dom, nigdzie stąd nie wyjadę. Los Angeles jest moim miastem. Tego dnia podobnie czuli tysiące "angelenos"...

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń