[b]Ostatnie kontrolne mecze na turnieju w Saragossie pokazały, że do mistrzostw Europy we Wrocławiu idziemy dobrą drogą.[/b]
[b]Muli Katzurin:[/b] Można być zadowolonym, bo zrewanżowaliśmy się Izraelowi za porażkę w Londynie, a z Hiszpanią, aktualnym mistrzem świata i pewnie najlepszą obecnie drużyną w Europie, toczyliśmy równy pojedynek. Przegraliśmy tylko pięcioma punktami, prowadziliśmy przez kilka minut. Cieszą nie tylko rezultaty, ale przede wszystkim styl gry zespołu. W drugim kolejnym spotkaniu zagraliśmy w sposób, jaki chcemy. Zawodnicy zaczynają rozumieć system, jaki im wpajam. Oczywiście nie ma spotkań idealnych. Nie zapominajmy jednak, przeciwko komu graliśmy. Mecz z Hiszpanią dał nam wiarę, że możemy walczyć z najlepszymi. To bardzo ważne, bo przecież wszystko rozgrywa się w głowach zawodników.
[b]Po meczu z Izraelem cieszyliśmy się, że mamy w zespole dwie „bliźniacze wieże”, Marcina Gortata i Macieja Lampego. Przeciwko Hiszpanii już nie byli takimi atutami w ataku, jak można się było spodziewać.[/b]
- Przeciwko Lampemu rywale zaczynają wystawiać po dwóch zawodników - widzą, że on zdobywa dla nas najwięcej punktów. Przy takim systemie obrony Maćkowi nie jest łatwo. Ale cieszy mnie, że nawet kiedy on ma słabszy dzień albo koncentruje na sobie obronę, to pozostali - Łukasz Koszarek, Krzysztof Szubarga, Michał Ignerski czy Adam Wójcik też trafiają do kosza. Mamy wielu zawodników i, co najważniejsze, stanowią oni zespół. Przeciwko Hiszpanii zdobywaliśmy punkty po zagraniach całej drużyny. Marcin Gortat, nawet jeśli zdobywa mniej punktów, pomaga nam w nieprawdopodobny sposób w obronie. Gra najdłużej, ma mnóstwo zbiórek, blokuje rzuty, bardzo ciężko pracuje. To serce naszego organizmu obronnego, jestem dumny z tego, co robi na boisku.
[b]Nie uważa pan, że Hiszpanom w Saragossie pomogli wygrać sędziowie?[/b]