Zdobywca Pucharu Polski AZS Koszalin i jego trener Mariusz Karol mają ambicję zaistnienia także w walce o mistrzostwo Polski. Dla trenera dodatkową motywacją jest fakt, że w poprzednim sezonie pracował właśnie w Starogardzie Gdańskim, gdzie nie przedłużono z nim umowy. – Nie myślę o tych meczach w kategoriach zemsty. Sentymentów też nie będzie – zapowiadał 43-letni szkoleniowiec przed rozpoczęciem play-off.
Po pierwszych meczach w lepszej sytuacji jest teraz jego zespół. Nie tylko dlatego, że kolejne dwa spotkania odbędą się w Koszalinie. Także z tego powodu, że drużyna Polpharmy znalazła się w trudnej sytuacji kadrowej – w drugim meczu u siebie grała bez obydwu kontuzjowanych rozgrywających: Brody’ego Angleya i Tomasza Ochońki.
Trener Polpharmy Milija Bogicević nie traci jednak optymizmu: – Myślę, że ta seria szybko się nie skończy i pewnie rozstrzygnie w pięciu meczach – mówił po drugim spotkaniu. Niezależnie od tego, kto wyjdzie z niej zwycięsko, będzie to historyczne wydarzenie, gdyż żadna z tych drużyn jeszcze nigdy nie grała w półfinale mistrzostw Polski.
W pozostałych parach rywalizacja może się skończyć po trzecich sobotnich meczach w Słupsku (Energa Czarni – Asseco Prokom Gdynia), Warszawie (Polonia Azbud – Anwil Włocławek) i Zgorzelcu (PGE Turów – Trefl Sopot). Zespołom grającym na wyjazdach brakuje do awansu jednej wygranej. Szczególnie ciekawie będzie w Zgorzelcu, gdzie Turów walczy o to, by nie zostać największym przegranym tego sezonu. Aktualny wicemistrz musi wygrać trzy kolejne mecze z rewelacyjnym beniaminkiem z Sopotu, by znaleźć się w półfinale. Porażka może oznaczać koniec legendy tak utytułowanego w Polsce trenera Andreja Urlepa.
Gdynia czy Gorzów