Tylko początek meczu był pomyślny dla drużyny gości. W 5. minucie Anwil prowadził 11:5 i jego gracze chyba za szybko uwierzyli, że bez problemów awansują do finału. Trener Polpharmy Milija Bogicević wziął w tym momencie czas i po jego instrukcjach wyszła na parkiet odmieniona drużyna. Trzy kolejne rzuty za trzy punkty kapitana zespołu Łukasza Majewskiego, Patricka Okafora i znów Majewskiego dały gospodarzom prowadzenie 14:11, którego już nie oddali do końca meczu. Stale je zresztą powiększali, dzięki skuteczności rzutów z dystansu i sprytowi pod koszem. Do przerwy trafili aż 7 z 12 rzutów za trzy (w całym meczu 11/22) i prowadzili różnicą 22 punktów (55:33).
W drużynie Anwilu gra się nie kleiła. W dodatku na początku drugiej kwarty kontuzji stawu skokowego doznał Andrzej Pluta, najlepszy strzelec zespołu w dwóch poprzednich spotkaniach (po 20 pkt), a problemy z faulami miał Krzysztof Szubarga, który dłużej niż zwykle musiał siedzieć na ławce.
Po przerwie zespół z Włocławka rzucił się jednak do odrabiania strat. Przewaga gospodarzy zmalała do 8 punktów na początku czwartej kwarty (74:66). Wydawało się, że grająca w osłabionym składzie Polpharma, bez kontuzjowanego rozgrywającego Brody’ego Angleya, który już pożegnał się z drużyną i wrócił do Stanów Zjednoczonych i leczącego uraz kostki Damiana Kuliga, który cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych, może nie wytrzymać meczu kondycyjnie.
Nic podobnego. Wspomagani dopingiem kibiców koszykarze ze Starogardu nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa. W ważnym momencie Majewski trafił za trzy z ponad 8 metrów (w całym meczu 5/6 za trzy) i jego drużyna w 32. minucie prowadziła 79:66. Środkowy Okafor, walczący jak lew pod atakowaną tablicą, w czwartej kwarcie zdobył 10 ze swoich 32 punktów i miał 5 z 9 zbiórek.
Dwa pierwsze spotkania Anwil wygrał we własnej hali 86:75 oraz 86:72. Teraz zdobył jeszcze więcej punktów, a jednak przegrał.