Marek Cegliński z Poniewieży
Przed dwoma laty na Eurobaskecie we Wrocławiu ulegliśmy Turkom 68:87. Rewanż jest bardzo słodki. Dotychczas tylko raz polskim koszykarzom udało się wygrać z aktualnymi wicemistrzami świata: w 1963 roku w półfinale ME – też we Wrocławiu - pokonali Jugosławię. Wtedy zajęliśmy trzecie miejsce w mistrzostwach.
44,5 sekundy przed końcem meczu najmłodszy w drużynie Piotr Pamuła wykonał swój pierwszy rzut w meczu, trafił za trzy punkty i dał drużynie prowadzenie 83:82. 12 s przed ostatnią syreną 22-letni Dardan Berisha ponownie prowadzenie przywrócił i już go nie oddaliśmy. Młodzi Polacy przy wsparciu tych bardziej doświadczonych uczynili pierwszy krok na drodze powrotu do czołówki.
W wyjściowym składzie trener Ales Pipan wystawił tych samych zawodników, co w meczu w Portugalią. W tureckiej piątce stanęła naprzeciw m.in. trójka asów z NBA: Ersan Ilyasova (Milwaukee Bucks), Hedo Turkoglu (Orlando Magic) i Omer Asik (Chicago Bulls).
Polacy rozpoczęli mecz niezwykle skoncentrowani. Punkty zdobywali Adam Hrycaniuk i Łukasz Koszarek, dwukrotnie spod kosza po świetnych podaniach od Hrycaniuka i Thomasa Kelatiego. W obronie też było dobrze. Adam Łapeta tuż po wejściu na boisko zablokował Turkoglu. W całej pierwszej połowie Turcja prowadziła tylko raz – 5:4 po rzucie Ilyasovy.