Adam Wójcik blisko rekordu 10 tys. punktów w ekstraklasie

Adam Wójcik, postać wyjątkowa w polskiej koszykówce, znów jest w centrum uwagi. 41-letni zawodnik już wkrótce może przekroczyć granicę 10 tysięcy punktów zdobytych w ekstraklasie

Publikacja: 07.01.2012 00:01

Adam Wójcik blisko rekordu 10 tys. punktów w ekstraklasie

Foto: Rzeczpospolita

Odliczanie zaczęło się ponownie 16 grudnia w meczu jego Śląska Wrocław z Turowem Zgorzelec, gdy legendarny koszykarz powrócił do gry po blisko 11 miesiącach przerwy spowodowanej ciężką kontuzją kolana.

Doznał jej 20 stycznia 2011 roku. Reprezentując wówczas barwy drugoligowego WKK Wrocław, w meczu z GTK Gliwice pośliznął się na mokrym parkiecie. Diagnoza: zerwane więzadło krzyżowe łąkotki i więzadło środkowe rzepki lewego kolana. Wielu mówiło, że to już koniec kariery znakomitego koszykarza. Wójcik przeszedł artroskopię, lekarze zrekonstruowali mu uszkodzone więzadła. Leczenie i rehabilitacja trwały długo, ale wrócił.

Przed grudniowymi derbami Dolnego Śląska we Wrocławiu miał w dorobku 9891 punktów zdobytych na parkietach polskiej ekstraklasy, najwięcej od kiedy liga prowadzi oficjalne statystyki. Kolejne mecze przybliżają go do rekordu: po spotkaniu z Turowem brakowało mu 103 pkt, AZS Koszalin – 95, Siarką Jezioro Tarnobrzeg – 84. W niedzielę Śląsk gra z Anwilem Włocławek (transmisja o 17.50 w TV PLK). Magiczna bariera może pęknąć już wkrótce, co byłoby pięknym zwieńczeniem wspaniałej kariery koszykarza urodzonego w Oławie.

20 kwietnia Adam Wójcik skończy 42 lata. To jego 20. sezon w polskiej ekstraklasie, w której wywalczył 13 medali, w tym osiem złotych (z Mazowszanką Pruszków, cztery ze Śląskiem Wrocław i trzy z Prokomem Treflem Sopot). Jest także mistrzem Belgii ze Spirou Charleroi. Był pierwszym Polakiem, który zagrał w Eurolidze. Występował w aż pięciu różnych klubach uczestniczących w tych prestiżowych rozgrywkach. Z reprezentacją Polski jako jedyny cztery razy wystąpił w finałach mistrzostw Europy (w 1991, 1997, 2007 i 2009).

Jakie wydarzenie z kariery najbardziej pamięta? – Każdy sukces ma swój smak – mówił w wywiadzie dla „Rz". – Pamiętam dobrze radość po pierwszym moim mistrzostwie w Pruszkowie i pierwszym tytule ze Śląskiem. Również trzy cykle eliminacyjne zakończone awansem reprezentacji do mistrzostw Europy i siódme miejsca drużyny w Rzymie i Barcelonie. Każdy rok dla sportowca to nowe przeżycie, nowa radość i doświadczenie. Po to się gra w koszykówkę, by odnosić sukcesy. Najważniejsze to czerpanie satysfakcji z tego, co się robi.

Adam Wójcik – mający za sobą występy w lidze belgijskiej, greckiej, hiszpańskiej i włoskiej – to prawdziwy ambasador polskiej koszykówki. Jako pierwszy z naszych graczy był na testach w NBA – w zespole Los Angeles Clippers w 1993 roku.

– Stare czasy – opowiada. – Tak naprawdę byłem w Los Angeles w sumie pięć dni. Kiedy zaczynałem przystosowywać się do miejscowych warunków po długiej i wyczerpującej podróży, już trzeba było wyjeżdżać. Wspominam te testy całkiem sympatycznie, chociaż – realnie oceniając – nie miałem wtedy wielu szans na kontrakt. Z zawodników europejskich grały wówczas w NBA tylko największe gwiazdy – Toni Kukoc, Vlade Divac, Drażen Petrović i Szarunas Marciulionis. Bardzo się cieszyłem, że mogę zobaczyć od wewnątrz klub NBA, ale przebić się do drużyny było bardzo ciężko. Byłem wtedy w miarę dobrym zawodnikiem, ale nie miałem jeszcze międzynarodowego ogrania. Wówczas furtka dla graczy z Europy była tylko lekko uchylona i nieliczni dostawali szansę. Teraz dużo łatwiej koszykarzowi spoza USA dostać się do NBA.

Może uda się jego synom? Bracia blliźniacy Jan i Szymon Wójcikowie trenują koszykówkę w WKK Wrocław.

– Miałem 14 lat i 173 cm wzrostu, gdy zacząłem treningi – przypomina Wójcik senior. – Oni w wieku 12 lat mierzą po 170 cm. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że tatę przerosną lub będą tacy jak on. Jeszcze rok temu uprawiali kilka różnych dyscyplin, ale teraz już definitywnie wybrali koszykówkę. Nawet mają własne ulubione zespoły NBA: Jaś chciałby grać w San Antonio Spurs, a Szymon w Boston Celtics. Podoba mi się to, bo mają także swoich ulubionych zawodników, na nich się wzorują i na treningach mogą próbować ich naśladować. Ja też tak robiłem. Próbowałem powtarzać niektóre elementy gry zaobserwowane u gwiazdorów.

Adam Wójcik jest najstarszym zawodnikiem w Tauron Basket Lidze. W ostatnich latach na parkietach ekstraklasy grał tylko jeden starszy od niego koszykarz – Michael Ansley, reprezentując w sezonie 2009/2010 Sportino Inowrocław miał 42 lata. Wójcikowi przychodzi rywalizować z synami swoich dawnych kolegów z boiska. Z Jarosławem Zyskowskim juniorem trenuje razem w Śląsku, w PBG Basket Poznań gra Jakub Parzeński, syn Dariusza.

Do niedawna obruszał się, gdy mówiono o nim „weteran". – Weteran to ten, który już nie uczestniczy w bojach – tłumaczył. – Jestem starszym zawodnikiem, ale czuję się znakomicie i wciąż sporo potrafię. Niejednemu młodemu mogę utrzeć nosa. Jeszcze chodzę na wojnę.

Teraz jednak godzi się już z tym określeniem. – Po ostatnich przejściach związanych w kontuzją kolana już można powiedzieć, że jestem weteranem. To tak, jakbym wracał z lazaretu po ranie postrzałowej – śmieje się.

W niedzielę kolejny raz stanie w szeregach Śląska do wojny z odwiecznym rywalem, Anwilem. Pojedynki tych drużyn, zwłaszcza te w finałach play-off, tworzą już historię ligowej koszykówki.

– Szykuję się do tego spotkania jak do każdego innego – mówi „Rz" Wójcik. – Trzeba robić swoje i chcieć wygrać. We Włocławku ponieśliśmy porażkę, ale – jak na razie – rewanże nam się udają. Z zespołami, z którymi przegraliśmy w pierwszej rundzie, teraz wygrywamy. Jedynie Turów okazał się dwa razy lepszy. Mamy dobrego młodego trenera. Myślę, że Miodrag Rajković przygotuje na Anwil coś specjalnego. Na pewno będzie to ciekawy mecz.

Co myśli o pogoni za 10 tysiącami punktów w ekstraklasie?

– Poważnie traktuję to wyzwanie, ale po ciężkiej kontuzji moim podstawowym celem było przede wszystkim wrócić do grania na najwyższym poziomie, a to wcale nie jest łatwe – przyznaje. – Rehabilitacja była długa, ale miałem w sobie dość samozaparcia. Teraz, kiedy już jestem i gram, chcę pomóc wracającemu do ekstraklasy Śląskowi w uzyskaniu jak najlepszego wyniku. Przy okazji, przy odrobinie szczęścia, jeśli trener będzie mi dawał szanse gry, oczywiście chciałbym również przekroczyć rekordową barierę. Kontuzje zwykle mnie omijały, ta przytrafiła mi się na sam koniec kariery. To mnie tylko zmobilizowało, by wykurować się i dograć jeszcze jeden sezon. Tym bardziej że obiecałem kibicom, że zakończę występy na boisku w barwach Śląska, a w tym roku znów mamy we Wrocławiu ekstraklasę.

Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji