Odliczanie zaczęło się ponownie 16 grudnia w meczu jego Śląska Wrocław z Turowem Zgorzelec, gdy legendarny koszykarz powrócił do gry po blisko 11 miesiącach przerwy spowodowanej ciężką kontuzją kolana.
Doznał jej 20 stycznia 2011 roku. Reprezentując wówczas barwy drugoligowego WKK Wrocław, w meczu z GTK Gliwice pośliznął się na mokrym parkiecie. Diagnoza: zerwane więzadło krzyżowe łąkotki i więzadło środkowe rzepki lewego kolana. Wielu mówiło, że to już koniec kariery znakomitego koszykarza. Wójcik przeszedł artroskopię, lekarze zrekonstruowali mu uszkodzone więzadła. Leczenie i rehabilitacja trwały długo, ale wrócił.
Przed grudniowymi derbami Dolnego Śląska we Wrocławiu miał w dorobku 9891 punktów zdobytych na parkietach polskiej ekstraklasy, najwięcej od kiedy liga prowadzi oficjalne statystyki. Kolejne mecze przybliżają go do rekordu: po spotkaniu z Turowem brakowało mu 103 pkt, AZS Koszalin – 95, Siarką Jezioro Tarnobrzeg – 84. W niedzielę Śląsk gra z Anwilem Włocławek (transmisja o 17.50 w TV PLK). Magiczna bariera może pęknąć już wkrótce, co byłoby pięknym zwieńczeniem wspaniałej kariery koszykarza urodzonego w Oławie.
20 kwietnia Adam Wójcik skończy 42 lata. To jego 20. sezon w polskiej ekstraklasie, w której wywalczył 13 medali, w tym osiem złotych (z Mazowszanką Pruszków, cztery ze Śląskiem Wrocław i trzy z Prokomem Treflem Sopot). Jest także mistrzem Belgii ze Spirou Charleroi. Był pierwszym Polakiem, który zagrał w Eurolidze. Występował w aż pięciu różnych klubach uczestniczących w tych prestiżowych rozgrywkach. Z reprezentacją Polski jako jedyny cztery razy wystąpił w finałach mistrzostw Europy (w 1991, 1997, 2007 i 2009).
Jakie wydarzenie z kariery najbardziej pamięta? – Każdy sukces ma swój smak – mówił w wywiadzie dla „Rz". – Pamiętam dobrze radość po pierwszym moim mistrzostwie w Pruszkowie i pierwszym tytule ze Śląskiem. Również trzy cykle eliminacyjne zakończone awansem reprezentacji do mistrzostw Europy i siódme miejsca drużyny w Rzymie i Barcelonie. Każdy rok dla sportowca to nowe przeżycie, nowa radość i doświadczenie. Po to się gra w koszykówkę, by odnosić sukcesy. Najważniejsze to czerpanie satysfakcji z tego, co się robi.