Poprzedni sezon przerwano jeszcze w marcu, a mistrzem został Stelmet Enea BC Zielona Góra. Prezes PZKosz Radosław Piesiewicz mówił „Rz", że koszykówka będzie chciała wrócić bardzo szybko, dlatego mecz o Superpuchar Polski w Kaliszu (Anwil – Stelmet) zaplanowano na 26 sierpnia.
Koronawirus jednak nie zniknął. Chory jest gracz Śląska Wrocław, a dodatkowo przypadki z innych dyscyplin (odwołany piłkarski superpuchar, zakażenia w siatkarskim Lotosie Treflu Gdańsk) pokazują, że reżim sanitarny i testy będą potrzebne. We wtorek PZKosz rozesłał do zespołów EBL pismo, w którym poinfor-mował, że odpowiedzialność za przeprowadzenie testów i wszystkie koszty spoczywają na klubach (pierwsze o sprawie napisały sportowefakty.wp.pl). W kwietniu na łamach „Przeglądu Sportowego" zapowiadał, że liga chce partycypować w kosztach. Tak było w futbolu. Przed wznowieniem sezonu za testy zapła-cił PZPN – w klubach było badanych po 50 osób.
Z dokumentu, do którego dotarła też „Rzeczpospolita", wynika, że badania mają się odbyć w jednym z laboratoriów, wpisanych na listę Ministerstwa Zdro-wia, między 17 a 20 sierpnia. Testowani mają być zawodnicy, trenerzy i „osoby towarzyszące drużynie". Brak badania lub wynik pozytywny spowoduje, że dana osoba nie będzie mogła uczestniczyć w meczach.
– Sami zrobiliśmy testy na początku lipca, przed pierwszym zgrupowaniem. Nie powtórzyliśmy błędu drużyn piłkarskich, które rozpoczęły treningi, nie wie-dząc, czy ktoś nie jest zakażony. Najpierw wszyscy zawodnicy polscy i zagraniczni odizolowali się w mieszkaniach, a potem jednego dnia zebraliśmy ich w labo-ratorium. Każdy był umówiony na inną godzinę. Testowaliśmy nawet 17-latków, którzy w pierwszych dniach uczestniczyli w treningach. Wszystkie wyniki były negatywne. Badania przeszli pracownicy działu marketingu, a nawet członkowie zarządu, którzy pojawiają się na zajęciach. Sprawdziliśmy około 30 osób, a koszt jednego badania wyniósł około 450 złotych – mówi „Rz" Radosław Kaczmarski, media manager koszykarskiej Legii. Teraz klub z Warszawy wykona testy jeszcze raz.
To dla klubów PLK spore pieniądze, dlatego nie wszystkie poszły tą drogą. Testów nie wykonano jeszcze w Starcie Lublin. – Nie lubię od początku załamywać rąk. Razem z prezesami kilku innych klubów rozesłaliśmy ofertę do różnych firm i jeszcze w poniedziałek dostaliśmy odpowiedź, że przy takiej liczbie jeden test może kosztować 200 złotych. Badań przed rozpoczęciem przygotowań nie robiliśmy, ale przed każdym treningiem zawodnicy mają mierzoną temperaturę, dezynfekujemy ręce, a zarządca hali bardzo dba, byśmy się nie spotykali z innymi drużynami – mówi „Rz" prezes klubu Arkadiusz Pelczar.