Kristaps Porzingis, czyli Łotysz w wielkim mieście

Od nienawiści do miłości, czyli jak Kristaps Porzingis, 20-letni koszykarz z Łotwy porwał kibiców z Nowego Jorku.

Aktualizacja: 25.01.2016 20:41 Publikacja: 25.01.2016 18:33

Kristaps Porzingis, czyli Łotysz w wielkim mieście

Foto: AFP

NBA podała nazwiska zawodników, których koszulki sprzedają się najlepiej. W pierwszej trójce nie ma zaskoczeń – Stephen Curry, LeBron James i Kobe Bryant to gwiazdy ligi. Ale zaraz za nimi kompletny debiutant – Kristaps Porzingis z Łotwy. Oto kolejna (która już?) wersja amerykańskiego snu.

Kiedy w ubiegłorocznym drafcie New York Knicks z numerem czwartym wybrali Porzingisa, fani zespołu zgromadzeni w nowojorskiej hali Barclays Center, gdzie odbywał się draft, gwizdali i buczeli, a mały chłopiec, może 10-letni, ubrany w klubową koszulkę, złapał się za głowę, rozpłakał i dostał spazmów.

Obrazek z chłopcem w roli głównej szybko stał się hitem internetu. Rozczarowanie kibiców wzięło się stąd, że oczekiwali zawodnika z nazwiskiem, znanego im z amerykańskich rozgrywek akademickich, które cieszą się w USA ogromną popularnością, a dostali anonimowego Łotysza, o którym prawie nic nie wiedzieli.

Niesympatyczną reakcję kibiców należy nieco usprawiedliwić. Knicks zakończyli ubiegły sezon z żałosnym dorobkiem 17 zwycięstw i 65 porażek. Trudno nawet było ich nazwać drużyną. Jedyny wartościowy gracz, Carmelo Anthony, otoczony przez nieudolnych kolegów, nie był w stanie wyprowadzić drużyny z marazmu i cierpiał tak samo jak kibice Knicks.

Wszyscy liczyli, że wybór w drafcie odmieni zły los. Postawienie na tyczkowatego Łotysza (221 cm wzrostu, 109 kilogramów wagi), zwanego przed draftem człowiekiem zagadką, wydawało się najgorszym z możliwych scenariuszy.

To nie jest nowy Lampe

Porzingis twierdzi, że nie przejął się tymi gwizdami, a kibicom odpowiedział parę miesięcy później najlepiej, jak mógł: na parkiecie. Już w pierwszym meczu zdobył 16 punktów i poprowadził Knicks do zwycięstwa nad Milwaukee Bucks. A to był tylko wstęp.

Wkrótce rzucił 29 punktów i miał 11 zbiórek w wygranym meczu z Charlotte Hornets. Przeciw Houston Rockets zdobył 24 punkty, dołożył 14 zbiórek i 7 bloków. Przeciw Miami Heat – 20 punktów i 14 zbiórek. Szybko się okazało, że potrafi zdominować walkę pod koszem – jego znakiem firmowym stały się akcje, które wyglądają tak, jakby skakał przeciwnikom po plecach, wsadzając piłkę efektownie do kosza z góry. Kibice to kochają. Ale repertuar zagrań Łotysza jest znacznie szerszy. Potrafi zachwycić podaniem, a także rzutem za trzy punkty. „To nie jest kolejny Maciej Lampe" – pisał z ulgą amerykański dziennikarz (Lampe też został wybrany w drafcie przez Knicks).

Podsumowując: Porzingis okazał się od razu koszykarzem, który ma istotny wpływ na grę, czego się nie spodziewali nawet jego nieliczni z początku zwolennicy. Sądzili oni, że owszem, będzie dobrym koszykarzem, ale zajmie mu to więcej czasu.

Blisko rodziców

Łotysz jest bardzo dojrzały jak na swój wiek, ma dopiero 20 lat. Jako swoich największych bohaterów wymienia braci – Janisa i Martinsa. Obaj grali w koszykówkę, ale nie na tym poziomie, zresztą podobnie jak rodzice: tata, kierowca autobusu, grał półprofesjonalnie, a mama występowała w drużynach młodzieżowych Łotwy. Plastikowa obręcz wisiała na ścianie pokoju Kristapsa w Lipawie, skąd pochodzi, jeszcze zanim pewnie stanął na nogach.

Rodzice zawsze byli blisko syna, teraz jest podobnie: mieszkają w Nowym Jorku, Kristaps spędza z nimi większość wolnego czasu i nie jest dzięki temu narażony na niebezpieczeństwa, którymi kusi wielkie miasto. A Janis pozostaje koszykarskim mentorem i menedżerem brata.

Prezent dla starszej pani

NBA śledził od małego, najpierw dzięki internetowi, potem w telewizji. Zaczynał w klubie z rodzinnego miasta, potem, jako 15-latek, przeniósł się do Hiszpanii, do Baloncesto Sevilla. Początki nie były łatwe, zmagał się z anemią, nie znał języka, ale potem było coraz lepiej. Na parkiecie nieustępliwy i lubiący wyzwania, a poza nim grzeczny, ułożony chłopak: kiedy grał w Sewilli, z każdego wyjazdu swojej drużyny przywoził jakiś prezent dla Satu – starszej pani zatrudnionej w klubie do sprzątania i prania.

Legendarny trener chicagowskich Byków, a obecnie prezydent klubu z Nowego Jorku Phil Jackson mówi o Kristapsie „magiczny" (to właśnie on stał za decyzją o zatrudnieniu Łotysza), Kobe Bryant stwierdził, że jest „cholernie dobry". Nie trzeba lepszych rekomendacji. Buczący wcześniej kibice teraz skandują jego nazwisko.

Jeden z nadanych przez nich pseudonimów to „PorzinGOD" (god to po angielsku Bóg). Branżowy magazyn „Slam" poświęcił mu okładkę, okraszoną zgrabnym tytułem „New York Giant" (czyli gigant, ale zabawa słowem polega na tym, że Giants to również zespół futbolu amerykańskiego z Nowego Jorku). „New Yorker" pisał o manii, jaka zapanowała na jego punkcie na Łotwie. Wyszło na to, że jest tam obecnie najpopularniejszą osobą, wszyscy o nim mówią, nie tylko fani koszykówki, także gospodynie domowe. Dziennikarz Armands Puce, gospodarz sportowego show „Dogrywka" w TV 6, stwierdził: „Finlandia jest znana na całym świecie z telefonów komórkowych Nokia. My teraz czujemy się, jakbyśmy mieli swoją Nokię. To Kristaps Porzingis".

Jest kandydatem do zdobycia tytułu debiutanta sezonu. W głosowaniu na zawodników do Meczu Gwiazd NBA zdobył 473 tysiące głosów (dla porównania Marcin Gortat – 43 tysiące).

– Mam swoje cele, które chciałbym osiągnąć, ale na pierwszym miejscu jest zawsze zespół. To jest dla mnie najważniejsze, chcę zdobyć mistrzostwo w Nowym Jorku – mówi Porzingis. Akurat do tego droga daleka, najpierw Knicks muszą znaleźć się w play-off, co nie będzie łatwe. Ale nie są już pośmiewiskiem, do słynnej Madison Square Garden, gdzie rozgrywają mecze, wróciły wielkie emocje.

Koszulka z numerem 6

A co z tym chłopcem, który płakał jak bóbr? Już po dwóch miesiącach sezonu paradował w koszulce z numerem 6, a ostatnio miał okazję spotkać się z zawodnikiem, który nosi ją na co dzień. Zdjęcie uśmiechniętego od ucha do ucha chłopca Porzingis zamieścił na Twitterze i opatrzył podpisem: „Czy ktoś poznaje tego młodego?".

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz