Podziemski mógł się spodziewać, że dostanie więcej czasu niż zwykle, bo kontuzji doznał Stephen Curry. Zapewne nie przypuszczał jednak, że ostatecznie spędzi na parkiecie rekordowe w tym sezonie 39 minut.
Wydarzeń dla niego korzystnych było tego dnia niemało, bo na początku spotkania doszło na parkiecie do zamieszania. Efektem przepychanki były kary wykluczenia m. in. dla Klaya Thompsona oraz Draymonda Greena, czyli zawodników wyjściowej piątki kalifornijskiej drużyny. Trener Steve Kerr musiał w związku z tym sięgnąć nieco głębiej na ławkę rezerwowych. Zyskał na tym właśnie Podziemski i odpowiedział znakomitym występem.
Czytaj więcej
Starający się o polski paszport obrońca Golden State Warriors dostał ponad 20 minut gry i pomógł swojej drużynie wygrać trzecie kolejne spotkanie. Tym razem Wojownicy z łatwością pokonali 130:102 zespół New Orleans Pelicans.
20-latek, pod nieobecność liderów, prowadził Warriors przez trzy pierwsze kwarty. Pod koniec ten ostatniej popisał się fantastycznym trafieniem z dystansu w stylu Curry’ego, równo z końcową syreną, po której fani wybuchli radością.
Debiutant pokazał duży wachlarz zagrań w ataku, ale nie uchronił drużyny przed porażką (101:104). Podziemski ze swojego występu może być jednak zadowolony. Zdobył 23 punkty (9/18 z gry, 3/8 za trzy), miał siedem zbiórek i pięć asyst. Sam mówił po meczu, że był gotowy na takie wyzwanie. Ostatnio miał udany występ w rozwojowej G-League i zdobył osiem punktów w nieco ponad minutę spotkania przeciwko Timberwolves, co zbudowało jego pewność siebie.