Po raz ostatni w rywalizacji olimpijskiej polscy koszykarze uczestniczyli w 1980 roku. Znaleźli się wówczas w Moskwie w miejsce Portoryko – tylko dlatego, że kraj ten był jednym z ponad 60, które zbojkotowały tamte igrzyska na znak protestu po agresji ZSRR na Afganistan.
Wobec nieobecności kilku czołowych drużyn polski zespół – którego liderami byli legendarni dziś Młynarski, Kijewski, Zelig i Binkowski – zajął siódme miejsce. Kto by przypuszczał, że po tym olimpijskim występie koszykarzy nastanie trwająca ponad cztery dekady posucha?
Czytaj więcej
Czwarte miejsce ostatniego Eurobasketu to dobra wróżba, bo choć Polacy w tym roku nie zagrają na mistrzostwach świata, to przyszłość – także dzięki koszykarzom z NBA – wygląda zachęcająco.
Opuścili już dziesięć turniejów olimpijskich z rzędu. Jest okazja tę złą serię przerwać. Ale zadanie to wprost herkulesowe. W niedzielę w Gliwicach rozpoczyna się dopiero pierwszy etap kwalifikacji. Tylko zwycięzcy zyskają prawo gry w przyszłorocznym turnieju przedolimpijskim. Z tej imprezy jedynie cztery drużyny zakwalifikują się na igrzyska.
Areną odbywających się w Polsce prekwalifikacji będzie ponad 17-tysięczna hala w Gliwicach. Miała liczyć 20 tysięcy miejsc, by gościć pierwszy w Polsce przedsezonowy mecz NBA. Organizatorzy marzyli o starciu Washington Wizards (wtedy z Marcinem Gortatem) i najpopularniejszej w naszym kraju z ekip NBA - Chicago Bulls.