Spotkanie aktualnego mistrza i wicemistrza trzymało w napięciu do ostatnich sekund. O zwycięstwie decydowała jedna akcja. Szkoda, że w koszykówce nie ma remisów, bo w tym meczu żaden z rywali nie zasłużył na przegraną.
Bliżej zwycięstwa był Turów, który najpierw w ciągu dwóch minut przed przerwą, po czasie wziętym przez Andreja Urlepa, wykaraskał się z kłopotów i ze stanu 36:44 wyszedł na prowadzenie 46:44, a po przerwie bardzo długo dyktował warunki. Wydawało się, że gracze Asseco Prokomu są zmęczeni czwartkowym meczem Euroligi z Armani Jeans i nocną podróżą z Mediolanu do Wrocławia. Daleki od formy był David Logan, nie mógł się wstrzelić do kosza Qyntel Woods, piłka w jego rzutach z dystansu odbijała się od obręczy.
Na początku czwartej kwarty, po trzypunktowym rzucie Justina Graya, Turów prowadził już 73:60. Gospodarze grali coraz pewniej i efektowniej. Jedną z najładniejszych akcji był wsad do kosza Brandona Wallace’a bezpośrednio z powietrza po podaniu od Graya. Za chwilę kontrę zdobyciem punktów zakończył Adam Wójcik i na 5.47 minut przed końcem meczu gospodarze prowadzili 77:65.
Zdesperowany trener Tomas Pacesas wziął wówczas ostatni przysługujący mu czas. Ta narada odmieniła drużynę. Sygnał do odrabiania strat dał Woods, który w ostatniej kwarcie zdobył dziesięć punktów, ale w ważnym momencie spudłował dwa rzuty wolne. Wtedy odpowiedzialność za wynik wziął na siebie Ronnie Burrell. Amerykański skrzydłowy w kolejnych akcjach dwukrotnie trafił za trzy punkty, doprowadzając do remisu 82:82 na pół minuty przed końcem.
Turów miał szansę na zdobycie zwycięskich punktów, ale rzut Graya z dystansu był niecelny. W dogrywce trwała walka kosz za kosz. Decydująca była akcja w ostatnich 30 sekundach, gdy 22-letni środkowy Asseco Adam Łapeta, bardzo dobrze wypełniający w drużynie lukę, jaka powstała po rozwiązaniu kontraktu z senegalskim środkowym Pape Sowem, zablokował pod koszem Konrada Wysockiego. Goście przechwycili piłkę, a David Logan w kontrze zdobył punkty dające im prowadzenie 91:90. Turów miał jeszcze 16 sekund na odwrócenie losów meczu. Robert Witka nie zdecydował się jednak na rzut z dobrej pozycji na obwodzie, podał do Wysockiego, który nie trafił z rogu boiska.