Po rewolucji kadrowej i kilku tygodniach pracy Tomasa Pacesasa w roli pierwszego szkoleniowca drużyna Prokomu Trefla gra tak samo, jak za trenera Eugeniusza Kijewskiego. Stać ją na dobrą grę tylko w jednej kwarcie, a potem wszystko idzie w rozsypkę.

Tak było w czwartek w Vitorii, gdzie Prokom stawiał opór drużynie gospodarzy tylko przez pierwsze dziesięć minut. Znakomicie grał w tym okresie Thomas van den Spiegel, który zdobył aż 11 punktów, ale też szybko popadł w kłopoty z faulami.

Belg, niestety, długo nie pograł w tym meczu. Zszedł z boiska za pięć przewinień już w 24. minucie, ale przewaga koszykarzy Tau zbliżała się wtedy do 30 punktów. Gospodarze najpierw imponowali skutecznymi rzutami za trzy punkty (6/7 do 13. minuty), a potem szybkimi kontratakami po nieudanych akcjach Prokomu.

Zespół Pacesasa, który grał bez Dajuana Wagnera (został po świętach w USA, by leczyć kontuzjowaną kostkę), gubił się w indywidualnych akcjach. Jego największy gwiazdor Milan Gurović trafił tylko 3 z 16 rzutów z gry i w 23 minuty zdobył 7 pkt. Tyle samo, co młody rezerwowy Adam Łapeta w 10 minut.