Boston Celtics to rewelacja tegorocznych rozgrywek NBA. Gdy do jedynego gwiazdora w drużynie Paula Pierce’a dołączyli w przerwie letniej Ray Allen i Kevin Garnett, wszystko się odmieniło. Supertrio prowadzi zespół od zwycięstwa do zwycięstwa. Z pierwszych 44 meczów Celtics wygrali aż 36 i wciąż mają szanse poprawienia rekordu Chicago Bulls (72 zwycięstwa i tylko dziesięć porażek) sprzed 12 lat. Są najbardziej utytułowanym klubem w NBA, ale ostatnie, 16., mistrzostwo zdobyli w 1986 roku. Zależy im bardzo na kolejnych pierścieniach.
Po serii zwycięstw drużyny z Bostonu na początku sezonu mówiło się, że prawdziwy sprawdzian ich wartości przyjdzie w rywalizacji z drużynami z Konferencji Zachodniej. Tymczasem minął już półmetek rozgrywek, a Celtics jeszcze nie przegrali z ekipą z Zachodu.
Kolejnym wymagającym rywalem będą San Antonio Spurs — zespół, który w ostatniej dekadzie czterokrotnie zdobywał mistrzostwo (1999, 2003, 2005, 2007). Ma ochotę na piąte, a pierwsze w roku nieparzystym. Ostatnio drużyna trenera Grega Popovicha przeżywała mały kryzys. Z powodu kontuzji nie mógł grać francuski rozgrywający Tony Parker, którego — podobnie jak Argentyńczyka Manu Ginobilego — zabrakło wśród powołanych na Mecz Gwiazd. Parkera ma wspomóc zatrudniony niedawno Damon Stoudamire. Ciekawe, jak zagra przeciw Celtics.
W tym tygodniu w Canal+ Sport zaplanowano aż trzy mecze NBA. Niejako w tle pojedynku w Bostonie zagrają zespoły, które także powinny odgrywać istotne role w play-off. Dallas Mavericks spotykają się z Denver Nuggets (piątek), a Orlando Magic z ubiegłorocznymi finalistami Cleveland Cavaliers (poniedziałek). Ten drugi mecz byłby dla nas jeszcze bardziej interesujący, gdyby Marcin Gortat miał nadzieje na chociaż kilka minut gry w drużynie Magic. Niestety, trener Stan van Gundy upiera się, że Polak musi jeszcze długo trenować, że nie zasłużył na debiut w NBA. Może do poniedziałku coach zmieni zdanie?