Prokom gra w finale siódmy raz z rzędu, co jest rekordem w polskiej lidze, i zdobywał mistrzostwo w ostatnich czterech sezonach. Teraz ma szansę dorównać Śląskowi Wrocław, który w latach 1998 – 2002 miał serię pięciu kolejnych triumfów.
Nie będzie łatwo, gdyż tym razem obrońcy tytułu nie zapewnili sobie przewagi własnego parkietu. Gdyby w finale konieczne było rozegranie siedmiu spotkań (gra się do czterech zwycięstw), decydujące odbędzie się w Zgorzelcu.
Trudno wskazać faworyta. Za Prokomem przemawiają doświadczenie, mocniejszy skład i silniejsze rezerwy, za Turowem – zgranie, odporność psychiczna i perfekcyjny system obronny.
W sezonie zasadniczym w Sopocie było 66:60 dla Prokomu, a w Zgorzelcu 88:79 dla Turowa, który również w play-off sprawiał lepsze wrażenie.
Drugi raz o mistrzostwo Polski rywalizuje dwóch zagranicznych trenerów – Litwin Tomas Pacesas (Prokom) i Słoweniec Saso Filipovski (Turów). W 2001 roku Andrej Urlep ze Słowenii (Zepter Śląsk) pokonał w finale Słowaka Stevana Tota (Anwil Włocławek).