Wygrywamy i przegrywamy jako zespół, a dobre statystyki w przegranych meczach nie mają żadnego znaczenia. Musimy znaleźć sposób, aby odmienić złą passę. Potrzebujemy na pewno Josha Howarda, który opuścił ostatnie mecze z powodu kontuzji. Brakowało nam jego przebojowości, umiejętności rozbijania defensywy rywali pod koszem. Wygląda na to, że obecnie z jednej strony nie potrafimy nikogo zatrzymać, a z drugiej nie mamy dobrze funkcjonującej ofensywy. To fatalna kombinacja.
[b]Mavericks przez ostatnie lata słynęli jako zespół bardzo mocny zwłaszcza we własnej hali. To również wydaje się zmieniać? [/b]
Obecnie w NBA nikt nie zagwarantuje ci zwycięstwa, zwłaszcza w spotkaniach z zespołami z konferencji Zachodniej. W meczu z Cleveland byliśmy zawsze o pół kroku za rywalami, rozgrywaliśmy piłkę w ślimaczym tempie. Nasi kibice płacą duże pieniądze za bilety, więc chcą oglądać w zamian walkę do samego końca. Można przegrać trudny mecz, ale pod warunkiem, jeśli da się z siebie wszystko. Wtedy kibice wybaczą. W przeciwnym razie stracimy naszą publiczność, na co nie możemy sobie pozwolić. W tej lidze nie ma zespołu, którego nie da się pokonać. Nawet Lakers, którzy w tej chwili grają fantastycznie, pewnego dnia znajdą pogromcę. Dlatego wierzę, że ten sezon nie jest dla nas stracony.
[b]Zawsze był Pan zaprzyjaźniony z obecnym rozgrywającym Phoenix Suns, dwukrotnym MVP ligi Steve’em Nashem. Nadal żałuje Pan, że Mavericks pozwolili Nashowi odejść cztery lata temu i z tego powodu nie mógł wam pomóc choćby w finale ligi w 2006 roku? [/b]
Nie, ponieważ nie mogę żyć przeszłością. Cztery lata to szmat czasu. Ze Steve’em oczywiście nadal się przyjaźnimy, chociaż nie spędzamy już ze sobą tyle czasu, co kiedyś. Ja jestem zajęty, on ma wiele spraw na głowie. Od czasu do czasu spotkamy się przy okazji meczów naszych drużyn, porozmawiamy przez telefon… Jeśli natomiast chodzi o sprawy koszykarskie, to nie zastanawiam się nad tym, co by było gdyby Nash grał z nami, bo to nie ma sensu.
[b]Czy przyleci Pan w przyszłym roku do Polski na finały mistrzostw Europy? I czy zabierze Pan ze sobą naturalizowanego centra Los Angeles Clippers Chrisa Kamana? [/b]