To było jedno z najciekawszych i najbardziej emocjonujących spotkań sezonu. Choć oba zespoły w klasyfikacji Konferencji Zachodniej dzieli przepaść, a Shaq i Kobe od niedawna publicznie demonstrują, że znów są kumplami, pojedynek dwóch byłych liderów mistrzowskich drużyn Lakers z lat 2000 – 2002 wzbudził olbrzymie zainteresowanie. Oba zespoły walczyły o wygraną do upadłego, a ton wydarzeniom na parkiecie od początku nadawali O’Neal i Bryant.
Shaq był nie do zatrzymania. Po tym gdy w piątek zdobył 45 pkt przeciwko Chrisowi Boshowi i jego Toronto Raptors, a następnie nazwał rywali grillowanymi kurczakami, tym razem dominował nad Pau Gasolem oraz wręcz karcił niczym uczniaka D.J. Mbenge. Shaq zdobył 33 pkt i choć tuż przed końcem meczu zszedł z boiska za sześć fauli, jego rola w końcowym sukcesie Suns była pierwszoplanowa. – Shaq gra świetnie – przyznał Bryant, który zdobył aż 49 pkt, ale spudłował kluczowy rzut z dystansu w końcówce. Ponadto w jednej akcji został uderzony przypadkowo w szczękę i prawie stracił przedni ząb. – Dziś nie będę się uśmiechał – powiedział Bryant po tym zdarzeniu.
Dla Lakers była to druga porażka z rzędu, po tym gdy dwa dni wcześniej przegrali z kretesem w Denver. – Przechodzimy teraz przez trudny okres, wszyscy są trochę zmęczeni. Musimy jednak wydobyć się z letargu – stwierdził Bryant, obok LeBrona Jamesa faworyt w wyścigu po statuetkę MVP tego sezonu.