[b]Rz: Po czterech latach kobieca reprezentacja znów zagra w finałach mistrzostw Europy. Jedziemy na Łotwę po sukcesy czy naukę? [/b]
Eliminacje potwierdziły, że mamy grupę ciekawych dziewcząt. Grupę, która ma marzenia i zmieniła się mentalnie, chociaż wciąż potrzebuje jeszcze czasu. Nowe zawodniczki potwierdziły swoje umiejętności w meczach eliminacyjnych, ale mistrzowski turniej to zupełnie inne granie. Już nie pojedyncze mecze, po których jest czas na przygotowanie do kolejnego pojedynku i ewentualne korekty. Gra się dzień po dniu. No i przeciwnicy są bardziej wymagający. W finałach nie ma już słabeuszy.
[b]Rywalkami w fazie grupowej w Liepai będą 7 – 9 czerwca Łotyszki, Greczynki i Węgierki. [/b]
Łotwa to zespół z tradycjami, czwarty w poprzednich mistrzostwach Europy. Gdyby nie kontuzje kilku podstawowych zawodniczek, z pewnością wróciłby z Włoch z medalem. Teraz gra u siebie, więc tym bardziej liczy się w walce o podium. Węgierki pokazały swoją wartość choćby w euroligowych bojach w zespołach Pecsu i Sopronu. Ten drugi doszedł aż do Final Four. Anna Vajda i Katalin Honti decydują o sile tej drużyny. W ostatnich mistrzostwach Europy Węgry nie uczestniczyły, tak jak my, ale doszło do ich składu kilka utalentowanych dziewczyn i są groźne. O obliczu reprezentacji Grecji decydują dwie postacie – Anastasia Kostaki i Evanthia Maltsi grająca w USK Praga. Tego rywala też nie można lekceważyć.
[b]Na co stać naszą reprezentację? Ewelina Kobryn zapowiada, że drużyna powalczy o medal. [/b]