Do wczoraj Hiszpania nie przegrała 31 kolejnych spotkań towarzyskich, ostatnie pięć meczów w ramach przygotowań do EuroBasketu w Polsce (7-20 września) mistrzowie świata wygrali różnicą średnio 25 punktów. W Pabellon Principe Felipe w Saragossie nasza reprezentacja była bliska sprawienia wielkiej sensacji.
Ostatni raz z aktualnymi mistrzami świata graliśmy 18 lat temu na mistrzostwach Europy w Rzymie. Przegraliśmy wtedy z Jugosławią 61:103. Adam Wójcik, jedyny z naszych reprezentantów, który wystąpił w tamtym meczu zdobył wówczas 8 punktów. Teraz kapitan drużyny był bliski świętowania wielkiego sukcesu.
Drużyna trenera Mulego Katzurina walczyła z utytułowanym rywalem jak równy z równym. Na trzy minuty przed końcem prowadziła 79:76, po indywidualnej akcji Łukasza Koszarka. Grała już jednak bez Macieja Lampego i Szymona Szewczyka, którzy opuścili boisko za pięć przewinień, a za chwilę to samo spotkało Michała Ignerskiego. Rywalom, a szczególnie Juanowi Carlosowi Navarro, nie zadrżały ręce w decydujących momentach. To oni zeszli z boiska ze zwycięstwem, ale każdy z hiszpańskich gwiazdorów głęboko odetchnął po ostatnim gwizdku sędziów, zresztą bardzo im sprzyjających.
Przeciwko Polsce wystąpiło dwóch koszykarzy grających w NBA: Marc Gasol (Memphis Grizzlies) i Rudy Fernandez (Portland Trail Blazers) i trzech, którzy grać w niej nie chcieli: Juan Carlos Navarro, Jorge Garbajosa i uznawany za jeden z największych talentów na świecie 18-letni Ricky Rubio, który zamiast w Minnesota Timberwolves woli grać w Realu Madryt. Na ławce siedział leczący kontuzję Pau Gasol, mistrz NBA z Los Angeles Lakers.
Dotychczas reprezentacja Polski wygrywała wszystkie spotkania z Marcinem Gortatem i Maciejem Lampem w składzie. Tym razem też ich nie zabrakło, ale nasze dwie „bliźniacze wieże” słabo rozpoczęły spotkanie.