Drużyna trenera Igora Griszczuka w rywalizacji z Polpharmą gra regularnie niczym szwajcarski zegarek. Pierwszy mecz wygrała 86:75, w drugim zdobyła tyle samo punktów, tracąc o trzy mniej, a Andrzej Pluta w obydwu zdobył po 20 punktów. Kolejny raz Anwil pokazał, że jest drużyną lepiej zorganizowaną, może zdobywać punkty na różne sposoby, ma szerszy skład i więcej atutów.
Polpharma, najlepiej broniący zespół ekstraklasy, znów straciła powyżej 80 punktów, chociaż bardzo się starała przeszkodzić w tym rywalom. Udawało się do połowy meczu. W poniedziałek ekipa ze Starogardu nie dała się zaskoczyć na wstępie, tak jak w pierwszym spotkaniu. Przegrywając w pierwszej kwarcie 6:18, w drugiej szybko potrafiła zmniejszyć straty do dwóch puntków (20:18 w 12., 25:23 w 16. minucie).
Tym razem koszykarze trenera Miliji Bogicevicia odnajdowali pod koszem Patricka Okafora, który był znacznie aktywniejszy i wykonywał więcej rzutów niż w sobotę. W pierwszej kwarcie zdobył 10 z 12 punktów zespołu. Dobrze funkcjonowała obrona Polpharmy, a tylko czteropunktowa strata do przerwy dawała gościom nadzieję na równą walkę do końca meczu
Nadzieje zgasły w trzeciej kwarcie, która znów rozstrzygnęła o wyniku. Anwil wygrał ją 30:17. Koszykarzom gospodarzy było tym łatwiej, że nie mógł dokończyć meczu Damian Kulig, wyróżniający się zawodnik Polpharmy w play-off. 23-letni skrzydłowy rozpoczął spotkanie bardzo dobrze, zdobył dwa punkty i miał pięć zbiórek i blok, ale grał zaledwie 7.45 minut. Na więcej nie pozwoliła kontuzja.
Drugi kluczowy zawodnik zespołu, rozgrywający Brody Angley, nie gra od początku play-off. Ławka rezerwowych jeszcze bardziej się skróciła. Występujący w ograniczonym siedmioosobowym składzie gracze ze Starogardu nie byli w stanie wytrzymać kondycyjnie tego trudnego meczu.