To był nerwowy mecz, Polacy jeszcze podczas zgrupowania w Warszawie mówili, że spodziewają się twardej gry Chorwatów, którzy musieli to spotkanie wygrać. Gospodarze, bez swoich największych gwiazd, stawiają raczej na walkę i ostrą obronę.
Wszystkie scenariusze, które były pisane przed meczem, potwierdziły się w Chorwacji. Gospodarze twardo bronili, a Polacy czuli ogromną szansę i chyba trochę ich to sparaliżowało, bo na początku meczu grali fatalnie. Mnożyły się straty, złe decyzje, niecelne rzuty i zawodnicy Drażena Anzulovicia zaczęli od prowadzenia 14:0. Pierwsze punkty zdobył Mateusz Ponitka i to on, do spółki z Michałem Sokołowskim dał kolegom sygnał, że trzeba zacząć walczyć. Odważnie, ostro atakowali obronę Chorwatów, wymuszając faule, a Ponitka dwa razy w drugiej kwarcie zablokował rywali, liczących na łatwe zdobycie punktów z kontrataku.