21 sezonów w jednej drużynie – Dallas Mavericks – to rekord NBA. W tym czasie zdobył ponad 30 000 punktów, co daje mu szóste miejsce na liście najlepszych strzelców wszech czasów (pierwsza piątka: Kareem Abdul-Jabbar, Karl Malone, Kobe Bryant, LeBron James, Michael Jordan), 14 razy wystąpił w Meczu Gwiazd, był MVP sezonu 2006–2007, mistrzem NBA 2011 i MVP Finałów NBA 2011. Ten sezon był dla niego trudny, najpierw leczył kontuzję, a po powrocie na parkiet męczył się i osiągał wyniki dalekie od tych, do jakich przez lata przyzwyczaił. Ale to jeden z tych zawodników, którzy zmienili koszykówkę.
Upragnione mistrzostwo
Ostatni mecz zagrał w San Antonio (Mavericks nie awansowali do play-off). Co ciekawe – w tym mieście zaczęła się jego przygoda z wielką koszykówką. To był 1998 rok, grał wtedy w 2. lidze niemieckiej, w rodzinnym Wurzburgu. Holger Geschwindner, niemiecki trener, wieloletni mentor i przyjaciel koszykarza, wymyślił, że trzeba pojechać do San Antonio na Nike Hoop Summit, mecz, w którym najlepsi młodzi zawodnicy z USA mierzą się z drużyną Reszty Świata. W niedzielę wieczorem Nowitzki zagrał mecz w lidze, a w poniedziałek był wraz z trenerem w samolocie do Stanów.
Zatrzymali się w Dallas. Tam Dirka obserwował Donnie Nelson, syn Dona Nelsona, słynnego trenera, który – ściągnięty z emerytury spędzanej na Hawajach – właśnie objął rządy w Dallas Mavericks. Don Nelson uwielbiał łamać wszelkie schematy. Kiedy jego syn zobaczył młodego Niemca, uznał, że to jeden z najbardziej utalentowanych młodych koszykarzy, jakich widział w życiu, a widział wielu. Dlaczego?
Geschwindner zastanawiał się zawsze, w czym jego podopieczny może być lepszy od innych podkoszowych graczy. Postawił na rzut z dystansu. Kiedy więc Nelsonowie – junior i senior – zobaczyli nieoczywiste umiejętności Niemca od razu uznali, że idealnie pasują do ich niekonwencjonalnej koszykówki. Ale droga do NBA wiedzie przez draft, a kilka klubów wybierało przed Mavs. Nelsonowie chcieli ukryć młodego zawodnika i sprawić, by nie wystąpił w San Antonio. Misterny plan się nie powiódł, Nowitzki zagrał w tamtym meczu i to jak: był najlepszy, zdobył 33 punkty, zanotował 14 zbiórek. I zachwycił NBA. Ale ostatecznie klub z Teksasu dopiął swego: Nowitzki trafił do Dallas, zaczęła się jego wielka przygoda w najlepszej koszykarskiej lidze świata.
W Mavs u jego boku grali początkowo znakomity kanadyjski rozgrywający Steve Nash i Michael Finley, utalentowany skrzydłowy. Ich ostatnie zdjęcie: dwaj poważni panowie, a Dirk nadal w sportowym stroju. Po kilku latach Nash i Finley odeszli, odszedł też trener Don Nelson, a Nowitzki został i dojrzał. Przejął Mavs, odtąd to była jego drużyna, był za nią odpowiedzialny. I poprowadził do Finałów NBA 2006. Tam Mavs musieli jednak uznać wyższość Miami Heat. W kolejnym sezonie Nowitzki został MVP fazy zasadniczej, ale co z tego, skoro Mavs odpadli już w pierwszej rundzie play-off. Ci, którzy nazywali go miękkim Europejczykiem, choć pokazywał wiele razy, że to bzdura, przekonywali, iż mają rację. Taki jest urok NBA, tu wszelkie osiągnięcia nic nie znaczą, dopóki nie masz mistrzowskiego pierścienia.