Anwil Włocławek: Idź złoto do złota

Włocławski przepis na sukces to: pasja, praca i pieniądze.

Publikacja: 16.06.2019 21:00

Kibice z Włocławka wspierają swój zespół nie tylko w domu, ale i na wyjazdach.

Kibice z Włocławka wspierają swój zespół nie tylko w domu, ale i na wyjazdach.

Foto: PAP, Tytus Mijewski

Nie ma drugiego miasta w Polsce, które tak mocno żyłoby koszykówką. Mieszkańcy pasjonują się tym sportem, rozmawiają o nim, a zawodnicy są lokalnymi bohaterami. Do Hali Mistrzów przychodzi się całymi rodzinami, obowiązkowo w białej koszulce, i głośno krzyczy, bo wsparcie trybun jest najważniejsze. Na wyjazdach też, więc do Gdyni czy do Torunia jeździły setki kibiców Anwilu. Klub szacował, że na jedno ze spotkań finałowych wybrało się aż 2,5 tysiąca fanów. Anwil jest aktywny w mediach społecznościowych, organizuje akcje marketingowe.

Odrobić straty

Złoty medal w tym roku smakuje chyba jeszcze lepiej niż na zakończenie poprzedniego sezonu, bo został wywalczony mimo kontuzji, które prześladowały drużynę: najpierw ze składu wypadł środkowy Josip Sobin, a w finale więzadła w kolanie zerwał Michał Ignerski.

W dodatku złoto trzeba było wyrwać po ciężkiej walce: najpierw w półfinale z Arką Gdynia, gdzie rywale prowadzili już 2-0 w rywalizacji do trzech zwycięstw, a potem w finale przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń. Decydujące zwycięstwo zawodnicy Igora Milicicia odnieśli na wyjeździe.

Dla trenera, który pochodzi z Chorwacji, a Polska to jego ojczyzna z wyboru, to już trzecie mistrzostwo, które wywalczył we Włocławku. Za pierwszym razem jako zawodnik w 2003 roku, a teraz jako trener. Początków w roli szkoleniowca na Kujawach nie miał łatwych. Przyszedł do Anwilu, który odradzał się po kłopotach organizacyjnych i sportowych. W pierwszym sezonie wywalczył czwarte miejsce, potem odpadł w pierwszej rundzie play-off, ale dostał kredyt zaufania i spłacił go z nawiązką.

Zrzutka na Almeidę

Nie boi się odważnych decyzji. Po zakończeniu finału opowiadał, jak zmienił sposób obrony zagrywek Polskiego Cukru, przez co odebrał rywalom ich największe atuty, czyli zdobywanie punktów spod kosza. W połowie sezonu zagrał jeszcze odważniej. Dokonał w składzie rewolucji: oddał trzech ważnych graczy, m.in. Mateusza Kostrzewskiego i Nikolę Markovicia, a sprowadził dwóch zawodników po kontuzjach: Olka Czyża i przede wszystkim Ivana Almeidę. To był strzał w dziesiątkę.

Zawodnik z Wysp Zielonego Przylądka był ważną postacią w poprzednim sezonie, ale potem odszedł do BC Kalev Tallin. Gdy pojawiła się szansa na sprowadzenie Almeidy z powrotem, kibice zorganizowali zbiórkę pieniędzy. Nie chodzi o to, że klub z Włocławka jest biedny, ale pokazuje skalę zaangażowania miejscowych fanów. Dzięki ogromnemu wsparciu z miasta i firmy Anwil SA (są także mniejsi sponsorzy) pieniędzy nie brakuje.

Ważnych postaci w Anwilu jest więcej. Szymon Szewczyk ma już 37 lat, we Włocławku jest od 2017 roku, a w fazie play-off grał znakomicie, chociaż w pewnym momencie był jedynym środkowym w składzie. Przez wiele lat występował za granicą oraz w reprezentacji Polski, więc wspierał doświadczeniem młodszych kolegów, a nawet trenerów. Ważną rolę odgrywa też Kamil Łączyński – kapitan i waleczne serce drużyny. Jest w klubie już od 2015 roku, stał się jednym z ulubieńców trybun. Zawodników z dłuższymi kontraktami jest więcej (Sobin, Jarosław Zyskowski). Kibicom łatwiej się utożsamiać z zawodnikami, których dobrze znają. Wychodzi na to, że to się opłaca.

Nie ma drugiego miasta w Polsce, które tak mocno żyłoby koszykówką. Mieszkańcy pasjonują się tym sportem, rozmawiają o nim, a zawodnicy są lokalnymi bohaterami. Do Hali Mistrzów przychodzi się całymi rodzinami, obowiązkowo w białej koszulce, i głośno krzyczy, bo wsparcie trybun jest najważniejsze. Na wyjazdach też, więc do Gdyni czy do Torunia jeździły setki kibiców Anwilu. Klub szacował, że na jedno ze spotkań finałowych wybrało się aż 2,5 tysiąca fanów. Anwil jest aktywny w mediach społecznościowych, organizuje akcje marketingowe.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Nie żyje Dikembe Mutombo. Kochali go wszyscy
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Koszykówka
Paryż 2024. Cud się nie zdarzył. Amerykańscy koszykarze piąty raz z rzędu ze złotem
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Polacy wygrali z potęgami, jednego nazwano "Wieżą Eiffela". Czeka na nich Iga Świątek
Koszykówka
Koszykarze Sudanu Południowego. Trzyma za nich kciuki nawet Stephen Curry
Koszykówka
Igor Milicić: Jesteśmy zespołem. Jeremy Sochan sam nie wygra