Zero tolerancji dla rasizmu w NBA

Przez swoje wypowiedzi Donald Sterling prawdopodobnie będzie musiał sprzedać Los Angeles Clippers.

Publikacja: 01.05.2014 08:34

Zero tolerancji dla rasizmu w NBA

Foto: AFP

Komisarz ligi Adam Silver nie miał litości. Zaledwie trzy miesiące po objęciu stanowiska podjął historyczną decyzję, praktycznie kończąc 33-letnią karierę Sterlinga w NBA. Biznesmen, który zarobił fortunę na handlu nieruchomościami, otrzymał dożywotni zakaz wstępu na mecze i treningi. Nie może też przebywać na terenie nieruchomości należących do Clippers, podejmować decyzji personalnych związanych z zawodnikami i personelem czy uczestniczyć w spotkaniach biznesowych.

Nie ma już miejsca dla Sterlinga w radzie właścicieli klubów NBA, nie będzie oficjalnych spotkań z władzami rywali i wspólnego planowania przyszłych strategii biznesowo-marketingowych. Symboliczna jest rekordowa kara finansowa w historii ligi – 2,5 miliona dolarów. Symboliczna, bo po zapłaceniu grzywny Sterling, którego majątek szacowany jest na 1,9 miliarda dolarów, specjalnie nie zubożeje.

– To bolesny moment dla całej rodziny NBA, ale to jeszcze nie koniec. Teraz zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przekonać radę właścicieli klubów, aby wymusiła sprzedaż Clippers – powiedział Silver na zakończenie wydanego w tej sprawie oświadczenia. Według konstytucji NBA do podjęcia takiej decyzji konieczna jest większość 3/4 głosów. Komisarz potrzebuje więc wsparcia ze strony co najmniej 23 klubów

W historii NBA jeszcze nigdy taka decyzja nie została podjęta. Precedens jednak istnieje. W latach 90. baseballowa liga MLB dwukrotnie – także za rasistowskie komentarze – zawieszała właścicielkę Cincinnati Reds Marge Schott. Wytrzymała roczne i dwuletnie zawieszenie, ale w obliczu kolejnego poddała się i sprzedała klub.

„Afera Sterlinga" wybuchła, kiedy plotkarski portal internetowy TMZ opublikował nagranie, w którym właściciel Clippers krytykuje swoją kochankę za zamieszczenie w jednym z serwisów społecznościowych zdjęcia z „Magikiem" Johnsonem i pokazywanie się w towarzystwie osób czarnoskórych. – Bardzo mi przeszkadza, że tak się obnosisz swoimi kontaktami z nimi – mówił Sterling. Dobrze znam „Magica" i należy mu się szacunek. Ale źle, że nie zachowujesz tego podziwu dla siebie. Podziwiaj go, zapraszaj go, karm go, śpij z nim, ale nie upubliczniaj wspólnych zdjęć na Instagramie. I nie zapraszaj go na moje mecze.

To tylko fragment nagrania, po którym właściciel Clippers doświadczył miażdżącej krytyki. Serwisy społecznościowe zalała fala negatywnych komentarzy, także ze strony obecnych i byłych gwiazd ligi. – Dla Sterlinga nie ma miejsca w NBA – napisał LeBron James. –  Jako były koszykarz czuję skrajne oburzenie. W NBA, tak jak nigdzie indziej, nie ma miejsca na rasizm – grzmiał Michael Jordan. – Dopóki Donald Sterling pozostanie właścicielem Clippers, dopóki nie pójdę na żaden ich mecz – oświadczył „Magic" Johnson.

Od Sterlinga odwrócili się nawet koszykarze i sztab szkoleniowy Clippers. Podczas rozgrzewki przed czwartym meczem playoff z Golden State Warriors zawodnicy rzucili klubowe bluzy na środek parkietu i ćwiczyli w koszulkach założonych na lewą stronę, tak aby nie było widać nazwy drużyny.

Oświadczenie komisarza ligi przedstawiciele klubu przyjęli z entuzjazmem. – To są właściwe decyzje. Nie są powodem do radości, ale przyniosły nam ulgę. Czujemy się lepiej – powiedział trener Doc Rivers. A na oficjalnej stronie Clippers opublikowano komunikat: „Z całego serca popieramy decyzje NBA i komisarza Adama Silvera. Teraz rozpoczyna się proces leczenia".

Ale „Afera Sterlinga" to problem nie tylko środowiska NBA. Do nagrania odniósł się nawet prezydent USA Barack Obama. – Musimy walczyć z rasizmem i pozostawać konsekwentni, musimy uczyć tego nasze dzieci – skomentował całe zamieszanie polityk. Po upublicznieniu sprawy współpracę z Clippers zawiesiło kilkunastu sponsorów. Tu krytyka nie kończy się na słowach, straty finansowe mogą być wymierne.

Także największe amerykańskie media zajmują w sprawie jednoznacznie krytyczne stanowisko. Niektórzy komentatorzy zastanawiają się jednak czy nawet skrajnie kontrowersyjne słowa, wypowiedziane podczas prywatnej rozmowy telefonicznej, powinny stanowić podstawę do wymuszenia sprzedaży klubu. – Niektórzy właściciele mogą obawiać się stworzenia precedensu, mogą obawiać się, że każdy z nich może zostać wyrzucony z ligi z powodu kilku niepotrzebnych słów, bez względu na to czy wypowiedziano je w sytuacji prywatnej czy publicznie – podkreśla cytowany przez CNN Gabe Feldman, szef katedry prawa sportowego na Uniwersytecie Tulane w Nowym Orleanie. Część ekspertów spodziewa się wkrótce rozpoczęcia batalii prawnej między przedstawicielami Sterlinga a NBA.

Z tej strony biznesmen dał się już poznać. W 2009 roku o rasizm oskarżył go Elgin Baylor. Były zawodnik, w latach 1986-2008 pełniący funkcję menedżera Clippers, twierdził, że „ze względu na kolor skóry" był zbyt nisko opłacany i źle traktowany. Wniosek do sądu był już gotowy, ale ostatecznie Baylor zdecydował się go nie składać. W tym samym roku, po trzech latach postępowania, zakończyła się sprawa, którą Sterlingowi wytoczył Departament Sprawiedliwości. Właściciela Clippers pozwano za to, że należąca do niego firma wynajmująca mieszkania odmawiała wynajmów lokali Latynosom i Afroamerykanom. Biznesmen do końca odrzucał oskarżenia o dyskryminację, ale przystał na ugodę i zapłacił 2,7 miliona dolarów grzywny.

Jeżeli jednak właściciel Clippers zdecyduje się na sprzedaż to... zarobi ogromne pieniądze. Wartość klubu, który w 1981 roku biznesmen kupił za 12 milionów dolarów, magazyn „Forbes" szacuje obecnie na 575 milionów. Niektórzy analitycy wyceniają go znacznie wyżej, nawet na 850 milionów.

Chętnych z pewnością nie zabraknie. Już w kilka godzin po historycznym oświadczeniu komisarza NBA wstępne zainteresowanie kupnem Clippers wyrazili magnat medialny David Geffen z legendą telewizji Oprah Winfrey, aktor i kierowca wyścigowy Frankie Muniz i mistrz świata w boksie Floyd Mayweather Jr.

Komisarz ligi Adam Silver nie miał litości. Zaledwie trzy miesiące po objęciu stanowiska podjął historyczną decyzję, praktycznie kończąc 33-letnią karierę Sterlinga w NBA. Biznesmen, który zarobił fortunę na handlu nieruchomościami, otrzymał dożywotni zakaz wstępu na mecze i treningi. Nie może też przebywać na terenie nieruchomości należących do Clippers, podejmować decyzji personalnych związanych z zawodnikami i personelem czy uczestniczyć w spotkaniach biznesowych.

Nie ma już miejsca dla Sterlinga w radzie właścicieli klubów NBA, nie będzie oficjalnych spotkań z władzami rywali i wspólnego planowania przyszłych strategii biznesowo-marketingowych. Symboliczna jest rekordowa kara finansowa w historii ligi – 2,5 miliona dolarów. Symboliczna, bo po zapłaceniu grzywny Sterling, którego majątek szacowany jest na 1,9 miliarda dolarów, specjalnie nie zubożeje.

Pozostało 86% artykułu
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?