Reklama
Rozwiń

Liga NBA: Warriors wygrali w Cleveland

Koszykarze Golden State Warriors w czwartym meczu finału ligi NBA pokonali na wyjeździe Cleveland Cavaliers 103:82. W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 2-2. Andre Iguodala i Stephen Curry zdobyli dla zwycięzców po 22 punkty.

Aktualizacja: 12.06.2015 07:16 Publikacja: 12.06.2015 07:12

Kluczem do zwycięstwa "Wojowników" w Cleveland okazała się zmiana w wyjściowej piątce zespołu dokonana przez trenera Steve'a Kerra. W miejsce australijskiego środkowego Andrew Boguta wprowadził on skrzydłowego Andre Iguodalę.
Przyspieszyło to grę najlepszego zespołu w sezonie zasadniczym i poprawiło jego efektywność w ataku.

Iguodala kolejne 758 spotkań w karierze zawsze rozpoczynał w pierwszej piątce. Dopiero u trenera Kerra stał się zawodnikiem rezerwowym. Do czwartku ani razu tym sezonie nie znalazł się w wyjściowym składzie. Gdy wreszcie rozpoczął mecz od pierwszej minuty, pokazał, że warto na niego stawiać.

Grając 39 minut zdobył 22 punkty - najwięcej w sezonie - i miał osiem zbiórek. Trafiał w ważnych momentach, także z dystansu (4/9 za trzy punkty) i dobrze bronił przeciwko LeBronowi Jamesowi.

Oprócz niego najwięcej punktów dla gości zdobyli Stephen Curry - także 22, Draymond Green - 17 i Harrison Barnes - 14.

W zespole "Kawalerzystów" wyróżnił się rosyjski środkowy Timofiej Mozgow, który także rozegrał swój najlepszy w sezonie mecz w ataku, zdobywając 28 pkt i 10 zb. Słabiej tym razem wypadli bohaterowie poprzednich, zwycięskich spotkań zespołu ze stanu Ohio.

LeBron James, który w trzech poprzednich meczach zdobywał średnio 41 pkt, tym razem uzyskał 20, ale był bliski triple-double, bo miał także 12 zbiórek i osiem asyst. Trafił jednak tylko siedem z 22 rzutów z gry i jeden z pięciu wolnych. W czwartej kwarcie nie powiększył swojego dorobku. W drugiej na chwilę musiał opuścić boisko, gdy tamowano mu krwotok z rozciętej głowy, wywołany zderzeniem z kamerą za koszem rywali.

Waleczny australijski rozgrywający Matthew Dellavedova, zmęczony poprzednimi meczami, uzyskał 10 pkt i cztery asysty. W trakcie spotkania dokuczały mu skurcze i masowano mu nogi, gdy odpoczywał na ławce. Tristan Thompson dorzucił dla Cleveland 12 pkt i 13 zb.

Tylko początek był udany dla gospodarzy, którzy po pierwszych akcjach prowadzili 7:0. Warriors wyrównali jeszcze w pierwszej kwarcie, a zakończyli ją przy korzystnym dla siebie wyniku 31:24.

Do końca spotkania już nie oddali prowadzenia, które w drugiej odsłonie wzrosło do różnicy 15 punktów (48:33). Po przerwie Cavaliers rzucili się do odrabiania strat. W końcówce trzeciej kwarty zmniejszyli je do trzech punktów (62:65, 70:73), ale to było wszystko, na co pozwolili tego dnia rywale.

Dziewięć kolejnych punktów zdobytych przez Warriors na przełomie trzeciej i czwartej odsłony dało im prowadzenie 82:70 i kontrolę nad meczem. W ostatnich minutach ich przewaga wzrosła nawet do 23 punktów (102:79). W decydującej kwarcie drużyna trenera Davida Blatta trafiła tylko dwa z 18 rzutów z gry (w całym meczu 33 procent skuteczności wobec 47 rywali).
Zespół Golden State nie przegrał w tym sezonie trzech kolejnych spotkań i uniknął tego także w bardzo ważnym meczu finału. Wcześniej, w drugiej rundzie play off był już w takiej sytuacji, gdy przegrywał z Memphis Grizzlies 1-2, po czym wygrał trzy mecze z rzędu i wyeliminował rywali 4-2.

Teraz może powtórzyć ten wyczyn w rywalizacji z Cavaliers i sięgnąć po tytuł.
Piąte spotkanie finału odbędzie się w niedzielę w Oakland. Dwa pierwsze kończyły się tu dogrywkami.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić