Drużyna USA ciągle jest faworytem, ale na idealnym obrazie pojawiły się rysy, gdyż do Chin nie przyjadą największe gwiazdy. Wiadomo było, że LeBron James czy Stephen Curry tego lata chcą odpocząć, ale na obóz trener Gregg Popovich powołał 21 graczy, wśród których nie brakowało naprawdę świetnych zawodników.
Potem jednak kolejne gwiazdy się wycofywały. Wolne wakacje wybrali m.in.: Anthony Davis, który z LeBronem Jamesem ma sięgnąć po mistrzostwo NBA, Kyle Lowry, Bradley Beal czy James Harden. Jakby mało było problemów, kontuzji kostki doznał Kyle Kuzma.
Inny świat
Dla kibica z Europy powszechne rezygnowanie z mistrzostw świata może się wydać dziwne, ale NBA to inny świat, który styka się z resztą globu tylko przy okazji mistrzostw świata lub igrzysk olimpijskich. Triumfatorzy ligi NBA otrzymują puchar i pierścienie z napisem „mistrz świata".
– Pierwszy raz turniej odbywa się w nowej formule, rok przed igrzyskami, które w USA są traktowane jak impreza docelowa, więc prestiż MŚ się rozmywa. Jeśli zsumujemy przygotowania i pobyt w Chinach, to okaże się, że koszykarze byliby przez sześć tygodni wyjęci z przygotowań w klubach. Wróciliby tydzień przed rozpoczęciem nowego sezonu. Poza tym można powiedzieć, że większość koszykarzy to przedstawiciele mniejszości etnicznych, a w tym środowisku jest dość nieprzychylne nastawienie do polityki obecnej amerykańskiej administracji. Nie widzą powodu, żeby się poświęcać dla kraju. I wreszcie trzeci czynnik: z roku na rok zarobki są coraz większe. Kluby, które inwestują po kilkaset milionów dolarów w koszykarzy, odradzają im wyjazd, bo każdy trening i mecz to ryzyko kontuzji.
Kiedy turnieje były w czerwcu, to wielu zawodników ryzykowało i jechało bez kontraktu, bo można było podbić wartość rynkową. Teraz wszyscy już mają podpisane umowy i to się im nie opłaca – mówi „Rzeczpospolitej" Rafał Juć, polski skaut Denver Nuggets.