A.J. Slaughter został wypatrzony przez obecnego trenera naszej koszykarskiej kadry Mike'a Taylora dwa lata temu. Taylor współpracował z zespołem NBA Boston Celtics i zwrócił uwagę na zawodnika rywali Celtics – Orlando Magic. Było to w czasie ligi letniej NBA. A.J. grał wówczas świetnie, rzucił 25 punktów i spodobał się Taylorowi, który wpisał jego nazwisko do swojego notesu, potem śledził jego występy już w Europie, aż wreszcie przyczynił się do tego, że Amerykanin otrzymał polskie obywatelstwo.
Przepisy FIBA są takie, że w reprezentacji może grać jeden naturalizowany zawodnik. Nasza kadra najbardziej potrzebuje rozgrywającego lub rzucającego obrońcy. A.J. może z powodzeniem grać na obu tych pozycjach. Sęk w tym, że nie ma z naszym krajem nic wspólnego. Nie mieszka nad Wisłą, nigdy nie grał w polskim klubie, nie ma polskiej żony ani przodków. Ale jak się okazuje, to nie przeszkoda. PZKosz potrzebuje sukcesu, trener Taylor widzi Amerykanina w składzie, inni kadrowicze też wreszcie chcą coś wygrać, a skoro sami nie dają rady – przyjmą pomoc z zewnątrz.
Wiara w Boga
Anthony Darrell Slaughter Jr ma 28 lat. Dorastał w niewielkim (15 tysięcy mieszkańców) Shelbyville w Kentucky, był tam gwiazdą liceum. Potem grał w NCAA na Uniwersytecie Zachodniego Kentucky. Jak każdy amerykański koszykarz liczył, że uda mu się kiedyś zagrać w NBA. Kiedy się nie powiodło (2010 rok), przyleciał do Europy. Grał we Włoszech, w Belgii i we Francji. Z roku na rok robił postępy, we francuskim Elan Chalon był wyróżniającym się zawodnikiem i podpisał kontrakt z Panathinaikosem Ateny. Po jednym sezonie w stolicy Grecji znowu zmienił otoczenie: niedawno związał się z tureckim klubem Banvit. W koszykówkę grają również dwie jego siostry.
Mniej zorientowanych kibiców należy uświadomić, że „nowy Polak" to nie jest zawodnik wybitnego kalibru, który o głowę przerasta Polaków prawdziwych i sam poprowadzi biało-czerwonych do zwycięstw. Oczywiście nie jest wykluczone, że zostanie gwiazdą mistrzostw Europy, należałoby mu tego życzyć, ale może lepiej nie mieć wielkich oczekiwań, żeby się nie rozczarować.
Niewątpliwie jest dobry w ofensywie, szybki, dobrze panuje nad piłką. Może rzucać z dystansu, może też dynamicznie wchodzić pod kosz, ściągać uwagę defensywy i podawać do nieobstawionych kolegów albo samemu kończyć akcje. Poza boiskiem jest raczej cichy, podobno wcale się nie denerwuje, deklaruje silną wiarę w Boga, którego stawia na pierwszym miejscu w hierarchii swoich wartości, a na drugim rodzinę. To przynajmniej zbliża go do Polski.