Takiego meczu kibice koszykówki w Polsce nie pamiętają. Sukcesy zespołu trenera Witolda Zagórskiego z lat 60. to zamierzchła historia, a mecze drużyny prowadzonej przez Eugeniusza Kijewskiego na EuroBaskecie 1997 miały jednak mniejszy ciężar gatunkowy.
W ćwierćfinale mistrzostw świata wszystko było największe: stawka, arena Shanghai Sports Center z 18 tys. miejsc na trybunach i przede wszystkim przeciwnik – wspaniała drużyna Hiszpanii.
Polacy nie mieli jeszcze okazji grać na takim poziomie, a dla rywali to niemal chleb powszedni. Przed meczem chyba nie było nikogo, kto stawiałby na zwycięstwo naszego zespołu. Po drugiej stronie parkietu stawali przecież Marc Gasol, czyli mistrz NBA z zespołem Toronto Raptors, i Ricky Rubio, który jeszcze przed 18. urodzinami zagrał w finale igrzysk olimpijskich, a od wielu lat występuje w NBA. Byli też doświadczony Rudy Fernandez oraz Juancho i Willy Hernangomez, bracia też grający za oceanem.
Warto też pamiętać, że do Chin nie przyjechało kilku świetnych koszykarzy: Serge Ibaka, Nikola Mirotić i przede wszystkim Pau Gasol, najlepszy hiszpański zawodnik ostatnich lat, który w EuroBaskecie 2015 pozbawił Polaków nadziei na zwycięstwo. Cztery lata temu jeszcze na koniec trzeciej kwarty był remis, ale znakomity środkowy trafił w tamtym meczu sześć (na siedem) prób za trzy punkty. Dzięki temu, że zabrakło wielkich gwiazd, w kadrze znalazło się kilku mniej doświadczonych zawodników, których nazwiska aż tak nie onieśmielały.
Adam Waczyński i Aleksander Balcerowski znali Hiszpanów z występów w lidze ACB, a trener Mike Taylor jeszcze przed wylotem do Chin mówił, że na jego podopiecznych nie ciąży presja, tylko otwiera się przed nimi szansa.