Po kilku sezonach przewidywalnych do bólu, z finałem znanym od samego początku – rywalizacją Cleveland Cavaliers i Golden State Warriors – w najlepszej koszykarskiej lidze świata wreszcie się pozmieniało. I to jak! Pozbawieni LeBrona (to już rok temu) Cavaliers spadli na samo dno ligowej tabeli. Pozbawieni Kevina Duranta (teraz) Warriors na dno nie spadną, ciągle mają przecież Stephena Curry'ego, ale będzie im dużo trudniej.
LeBron James po straconym sezonie, w którym Lakers nie awansowali nawet do play-off, chce wrócić do walki o najwyższe cele. Powinno się udać, bo do LA ściągnięto Anthony'ego Davisa, zawodnika, którego nie sposób powstrzymać pod koszem. Davis rzuca, zbiera, blokuje, ma same atuty i jedną wadę – jest podatny na kontuzje. W klubie będą się więc modlić o jego zdrowie.