Jest dużo gór i podjazdów, ale to mi akurat odpowiada. W tym roku trasa jest niezwykle ciężka. Podczas jednego z etapów trzeba będzie wjechać na dwie przełęcze – różnica wysokości wynosi 5800 metrów. Mając to na uwadze, podczas zgrupowania w Sierra Nevada pokonałem jednego dnia blisko sześć tysięcy metrów przewyższenia, jakbym wspinał się na Kilimandżaro. Płaskich etapów będzie bardzo mało – z naszej grupy o zwycięstwo ma na nich walczyć Pascal Ackermann, sprinter, mistrz Niemiec. Moim zadaniem będzie jak najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej, choć chciałbym też wygrać jakiś etap. To nigdy mi się nie udało.
Zabraknie pana w Tour de France. Obraził się pan na Wielką Pętlę po ubiegłorocznym niepowodzeniu?
Rozczarowanie było bardzo duże. Do górskich etapów przystępowałem z piątej pozycji. Myślę, że wpływ na moje dalsze losy miała kraksa na etapie prowadzącym częściowo po trasie wyścigu Paryż–Roubaix. Mam wielki szacunek do zawodników startujących w tym klasyku. Twierdzi się, że o kolarzu najwięcej mówią góry, ale to nie do końca prawda. Kiedy wjechaliśmy w pierwszy sektor, nie wiedziałem zupełnie, co się dzieje. Nie zorientowałem się nawet, kiedy wróciliśmy na szosę, amortyzację włączyłem dopiero w połowie odcinka brukowego. Wszystko działo się tak szybko. Czułem się, jakby mnie ktoś wsadził do samolotu. Jazda pod górę bywa lżejsza niż po bruku. Jestem bogatszy o doświadczenia. Ale złych wspomnień z Tour de France nie mam. Wygrałem tam trzy etapy, wiele razy stawałem na podium, dwukrotnie zwyciężałem w klasyfikacji górskiej. To wyścig, który stworzył mnie jako kolarza.
W 2014 roku przedstawił się pan tam szerzej kolarskiemu światu, a dwa tygodnie później triumfował w Tour de Pologne. Przed rokiem pan w Polsce nie startował. Dyrektor Czesław Lang przekonał już pana do powrotu na trasę narodowego wyścigu?
Na 70 procent pojadę. Wszystko wskazuje na to, że stawimy się całą trójką, z Maciejem Bodnarem i Pawłem Poljańskim. Tour de Pologne będzie jednak jednym z etapów przygotowań do Vuelta a Espana i mistrzostw świata, dlatego nie będziemy w stuprocentowej formie. Ale to nie znaczy, że nie spróbujemy powalczyć o zwycięstwo. Sezon pokaże. Myślę, że więcej będziemy w stanie powiedzieć po Giro.
To pana trzeci sezon w grupie Bora-Hansgrohe. Podoba się panu niemiecka przewidywalność i solidność?