Pomysł zrodził się jeszcze w Austrii, podczas ostatnich narad antykryzysowych. Potem decyzje zapadały szybko i były trzymane w tajemnicy tak długo, jak się dało. Nawet w sztabie polskiej kadry nie wszyscy o tych planach wiedzieli.
Oficjalna wersja mówiła, że Małysz jedzie do Wisły odpoczywać, ale już w poniedziałek po przedwczesnym powrocie z Turnieju Czterech Skoczni spotkał się z wiceprezesem PZN Andrzejem Wąsowiczem. Dostał od niego zgodę na wyjazd, wcześniej razem z Łukaszem Kruczkiem poprosili Lepistoe o pomoc. Wczoraj Adam ruszył do Lahti razem z Robertem Mateją, odpowiedzialnym w kadrze za szkolenie młodzieży, ale przede wszystkim - najlepszym przyjacielem mistrza z czasów wspólnych startów.
Po zakończeniu Turnieju Czterech Skoczni do Finlandii ma wyruszyć również Łukasz Kruczek. Jak mówi Andrzej Wąsowicz, Kruczek wciąż pozostaje trenerem kadry i ma pełne zaufanie PZN. Ale do mistrzostw świata w Libercu coraz bliżej, forma nie nadchodzi, więc najlepszy z Polaków będzie jej szukał u poprzedniego trenera.
Na pewno znajdzie tam spokój, którego nie miałby na treningach ani w Wiśle ani w Zakopanem. Lepistoe po ostatnim sezonie odszedł od skoków, zajmuje się w Lahti wnukiem i swoimi końmi wyścigowymi, ale chętnie przystał na propozycję. Dla Adama wszystko, nawet jeśli wiosenne rozstanie z PZN było mało eleganckie.
Fin, z którym Małysz zdobył złoty medal mistrzostw świata w Sapporo, o tym że jego kontrakt nie zostanie przedłużony dowiedział się z mediów. Nie chciał nawet pojechać na kończące sezon konkursy w Planicy. Nigdy jednak nie miał pretensji do Małysza i Kruczka, powiedział im na odchodne, że mogą dzwonić do niego w każdej sprawie. Trener kadry był z nim w ciągłym kontakcie i widząc że sytuacja wymyka się spod kontroli, poprosił o przyjacielską przysługę.