Dzień rezerwowego Stefana Huli

W połowie konkursu Polacy mieli brąz, skończyło się na czwartym miejscu, najlepszym w kronikach startów drużynowych. Stefan Hula i Kamil Stoch skakali dalej od Adama Małysza. Wygrali Austriacy przed Norwegią i Japonią.

Publikacja: 28.02.2009 11:27

Stefan Hula

Stefan Hula

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

To był konkurs, w którym miłą niespodziankę czuł tylko dyżurny optymista prezes PZN Apoloniusz Tajner. Miał rację, ale pewnie i on nie przewidywał, że najwięcej punktów w ekipie zdobędzie Stefan Hula, wprowadzony z ławki rezerwowych za Rafała Śliża.

Austriacy wygrali pewnie, duma podrażniona w konkursie indywidualnym kazała im walczyć tak, by nie było wątpliwości, że to oni rządzą na skoczniach świata. Udowodnili to bez trudu. Za austriackimi plecami działy się jednak rzeczy zaskakujące.

Norwegowie nie od razu mieli pewny medal, doskonałe skoki Andersa Bardala nie wystarczały. Małą katastrofą zakończył się start Finów, zawinił, który to raz tej zimy Harri Olli, tylko weteran Matti Hautamaeki nie dał się deszczowi na skoczni Jested.

Fatalnie wystartowali Rosjanie, nie byli nawet w ósemce, która skakała w drugiej rundzie, jeszcze słabsi od nich okazali się Niemcy. Zawody rozpoczęły się ciekawie także dlatego, że dyrektor Walter Hofer widząc deszczowe chmury trochę śmielej zarządzał przesuwaniem bramki startowej. Pozwolił od razu na dłuższe skoki, nie bacząc, że Austria wysyła na początek Wolfganga Loitzla, a Norwegia Bardala.

Oni zrobili swoje, przedzielił ich Hautamaeki, wydawało się, że role są rozdane. Stoch, który rozpoczynał polskie skoki był piąty w grupie – 123 m. Tego można było się spodziewać, ale że Łukasz Rutkowski spokojnie obroni tę pozycję (121 m), chyba nikt nie planował. Stefan Hula miał dzień, który pewnie zapamięta długo – wygrał trzecią serię skoków. 127 m to wynik, którego nie poprawili m.in. Thomas Morgenstern, Ville Larinto, Daiki Ito, Jakub Janda i Michael Uhrmann.

Tablica pokazała niezwykły widok dla polskich kibiców: Austria pierwsza, Polska druga! Czerwone litery i cyfry na tablicy naprawdę robiły wrażenie. Adam Małysz nie skoczył nadzwyczajnie, 121 m, do średniego poziomu polskiego mistrza trzeba było się w Libercu przyzwyczaić, ale nawet nieco słabszy skok nie był słaby na tle innych. Spadek tylko o jedno miejsce, za Norwegów. Konkurs dotarł do półmetka i nagle zobaczyliśmy polski brąz na wyciągnięcie ręki...

Rosjanie, Niemcy, Włosi i Kazachowie poszli się suszyć, pozostali ruszyli na mokry rozbieg. Loitz (136 m – rekord konkursu) raz jeszcze ustawił Austriaków poza zasięgiem pozostałych drużyn, Bardal (133) umocnił drugie miejsce Norwegów. Nasze nadzieje nie zniknęły, gdy Stoch znów miał piąty wynik serii, 126 m. Shohei Tochimoto jednak skoczył dalej i Polska spadła o jedno miejsce, za Japończyków.

Zaczęło się nerwowe liczenie punktów. Choć Rutkowski znów nie zawiódł, przeskoczyli nas Finowie. Trzecia runda, Hula ponownie nie traci werwy, 125 m, ale odpowiedź Jakuba Jandy (129) na chwilę zabiera nam piąte miejsce. Austriacy już nawet się nie starają, skaczą bezpiecznie, zgaszony w Libercu Morgenstern jest najsłabszym ogniwem reprezentacji, ale musiałby spaść z progu, by Norwegowie mogli odrobić stratę. Nie spada.

Ostatnie seria, czekamy na Małysza, lider nie zawodzi, 123 m, niby mało, ale z obniżonej belki. Ten skok okazuje się najlepszym w finałowej grupie. Zanim to wiemy, trochę narzekamy, lecz nastroje nagle zmieniają się, gdy Roman Koudelka i Harri Olli psują próby i ich drużyny spadają za Polaków. Pozostaje cicho liczyć na słabość Noriakiego Kasai, ale Japończyk skacze dobrze.

Wszystko jasne, polska drużyna jest czwarta, przed mistrzostwami nikt, poza prezesem Tajnerem, nie uwierzyłby w ten sukces. Łukasz Kruczek ma chyba tej zimy pierwszą solidną satysfakcję z niewdzięcznej trenerskiej roboty.

[ramka][b]Wyniki konkursu drużynowego:[/b]

1. Austria 1034,3 pkt (Wolfgang Loitzl 131,0/136,0, Martin Koch 121,0/134,0, Thomas Morgenstern 123,0/123,0, Gregor Schlierenzauer 127,5/123,0)

2. Norwegia 1000,8 (Anders Bardal 128,0/133,0, Tom Hilde 122,0/129,0, Johan Remen Evensen 118,5/129,0, Anders Jacobsen 126,5/117,5)

3. Japonia 981,2 (Shohei Tochimoto 123,5/127,0, Takanobu Okabe127,0/135,0, Daiki Ito 118,5/123,5, Noriaki Kasai 122,0/120,0)

4. Polska 972,1 (Kamil Stoch 123,0/126,0, Łukasz Rutkowski121,0/123,0, Stefan Hula 127,0/125,0, Adam Małysz 121,0/123,5)

5. Czechy 963,3

6. Finlandia 947,5

7. Słowenia 914,6

8. Francja 874,5

9. Rosja 431,1

10. Niemcy 427,4

11. Włochy 394,6

Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby