Wiatr był zbyt silny, by je kontynuować. Wcześniej kilka razy przerywano konkurs, obniżono też rozbieg o dwie belki po skoku Ville Larinto na odległość 140,5 metra. Fin wprawdzie bezpiecznie wylądował, ale chwilę później upadł i nie liczył się już w rywalizacji.
Małysz po udanych kwalifikacjach (był piąty, wspólnie z Ammannem) mówił, że chciałby udanie zacząć Nowy Rok i dopiął swego. Gdyby liczyła się tylko odległość byłby drugi. Skoczył 132 metry, pół metra dalej wylądował Karelin, który po raz pierwszy w karierze stanął na podium zawodów zaliczanych do klasyfikacji Pucharu Świata. Ammann z tej trójki poleciał najbliżej (131 m), ale o jego zwycięstwie zadecydował nowy regulamin, który dodaje punkty za niekorzystny wiatr.
Gdyby zawody kontynuowano, to w finałowej serii zabrakłoby Fina Mattiego Hautamaeki i Austriaka Andreasa Koflera, którzy mieli nieudane skoki. Z Polaków odpadł Dawid Kubacki i Stefan Hula, ale Kamil Stoch (131,5 m) spisał się znakomicie i zajął ósme miejsce za Niemcem Martinem Schmittem, a przed Norwegiem Bjoernem Einarem Romoerenem.
Wiadomo już, że lider Turnieju Czterech Skoczni, Austriak Thomas Morgenstern nie wyrówna rekordu Niemca Svena Hannawalda i nie wygra wszystkich konkursów. W GaPa skoczył zaledwie 124 metry i zajął dopiero 14 miejsce. W klasyfikacji generalnej po dwóch konkursach wciąż jest pierwszy, ale ma już tylko 13,5 pkt przewagi nad Ammannem, który jest drugi. Trzecie miejsce utrzymał Hautamaeki, ale już czuje na plecach oddech Małysza tracącego do Fina 7,4 pkt. Stoch jest 21.
W niedzielę, w Innsbrucku rozegrane zostaną kwalifikacje do poniedziałkowego konkursu na Bergisel.