Skok spod parasola

Narciarskie MŚ | Dziś o 17 konkurs na dużej skoczni. Gdzie doleci Kamil Stoch?

Publikacja: 28.02.2013 01:48

Kamil Stoch w ubiegłym roku wygrał w Predazzo konkurs PŚ, Adam Małysz 10 lat temu był na tej skoczni

Kamil Stoch w ubiegłym roku wygrał w Predazzo konkurs PŚ, Adam Małysz 10 lat temu był na tej skoczni mistrzem świata

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Tu się kiedyś odrodził Adam Małysz. Dziesięć lat minęło, z ucha zniknął kolczyk, tu i ówdzie przybyło kilogramów, kombinezon do skoków musiał ustąpić rajdowemu. Ale rekordy ustanowione wtedy na obydwu skoczniach w Predazzo pozostały, błysk w oku też.

Adam przyjechał wtedy na mistrzostwa świata bez choćby jednego zwycięstwa w Pucharze Świata, jak teraz Kamil Stoch. A na dużej skoczni, bo to na niej rozpoczynały się mistrzostwa, od pierwszego treningu zaczął odlatywać. Jak teraz Stoch. W dniu konkursu wiało z tyłu, tak jak ma wiać dziś. W drodze na belkę powtórzył swoją stałą formułkę: „Luźne kolanka, klatka daleko, dojazd" i tak dalej. A potem skoczył po złoty medal. – Gdy wygrałem na dużej skoczni, wiedziałem, że na średniej zrobię to samo. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale było dla mnie jasne, że musi być złoto – wspomina Małysz. Jest w Predazzo od wtorku, wprowadził się do hotelu Montanara, gdzie mieszkają nasi skoczkowie. Miał propozycję, by komentować dzisiejszy konkurs w Eurosporcie, ale zgodził się tylko być ekspertem pod skocznią. Chce poczuć atmosferę, być przy kadrze, może coś podpowiedzieć. Przypomnieć sobie, jak to smakowało w 2003 roku.

Przed nim podwójnymi mistrzami świata zostawało tylko trzech skoczków, po nim już nikt. Dziś taką szansę będzie miał Anders Bardal, zwycięzca ze średniej skoczni. Ale jeszcze nigdy mu się nie udało wygrać dwóch z rzędu indywidualnych konkursów. A rywale bardzo chcą rewanżu. Gregor Schlierenzauer za kolejne przegrane złoto w chwili najważniejszej próby. Stoch za drugi skok, po którym spadł w sobotę z drugiego miejsca na ósme. Thomas Morgenstern – za cały sezon, w którym po świetnym początku zatonął, a teraz wraca do dalekich skoków. Małysz to właśnie jego, a nie Schlierenzauera, wymienia jako głównego kandydata do zwycięstwa, obok Bardala i Stocha.

Gdy Adam leciał po mistrzostwo świata, Stoch miał niespełna 16 lat. Niedługo później znalazł się w kadrze, w 2004 już debiutował w Pucharze Świata. Minął kolejny rok i pierwszy raz był w konkursie PŚ wyżej od Małysza – 7. w szalonych zawodach w Pragelato, w lutym 2005. Ale na pierwsze pucharowe podium czekał aż do 2011. Do ostatniej zimy w karierze Małysza, konkursu w Zakopanem, w którym Adam upadł przy lądowaniu w świeżym śniegu, a Kamil wygrał. Zdążyli jeszcze stanąć razem na podium, w Planicy: Stoch pierwszy, Małysz trzeci. A potem Kamil został sam. – Adam był kiedyś dla niego parasolem, pod którym mógł się schronić przed presją. A potem on stał się parasolem dla nas – opisuje Maciej Kot.

Teraz parasol spokojnie można złożyć, w tym sezonie z cienia Stocha wyskoczyli i Kot, i Piotr Żyła, nawet Dawid Kubacki. Wszyscy czterej Polacy, którzy dziś startują (Kot był w kwalifikacjach 6., Kubacki 13., Żyła 16., a dalej od Stocha, który awans miał zapewniony, skoczył tylko Słoweniec Peter Prevc) zajmowali już w tym sezonie miejsca w czołowej dziesiątce konkursów. Takiej szansy na medal w drużynówce jak w Val di Fiemme (konkurs w sobotę) nie było w czasach największych sukcesów Małysza. – To mogą być historyczne zawody – mówi Adam.

– Kamil jest dobry technicznie, odbija się bardziej niż ja do przodu. Świetnie opanował płaskie prowadzenie nart, czyli to, czym zasłynął Simon Ammann w Vancouver. Niektórzy potrzebują do tego specjalnych wiązań, inni, jak Anders Jacobsen, kombinują z butami. A Kamil to ma. Radzi sobie, gdy wieje z tyłu. A przy takim wietrze odpadnie kilku ślizgaczy, którzy potrafią odlatywać tylko przy sprzyjających warunkach – mówi Adam. Wtóruje mu trener Łukasz Kruczek: – Przy wietrze z tyłu mamy kilku rywali z głowy – tłumaczy. Ale on, w przeciwieństwie do Małysza, nie chce nazywać Stocha faworytem ani rozmawiać o medalach. Powtarza inną Małyszową formułkę, o dwóch dobrych skokach. Takie udały się rok temu, gdy Stoch wygrał w Predazzo konkurs PŚ. To do dziś jego ostatnie zwycięstwo.

Mistrzostwa transmitują TVP i Eurosport.

Paweł Wilkowicz z Val di Fiemme

Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim