To jednak jeszcze nie czas na seryjne sukcesy Kamila Stocha. Mistrz świata zaczął w Lahti znakomicie, odlatywał na treningach, zapewnił drużynie trzecie miejsce, ale na niedzielę nie wystarczyło impetu.
Stoch czeka na pucharowe zwycięstwo od ponad roku, bywał już w tym sezonie na prowadzeniu, ale tracił je w drugiej serii, ataki zza pleców lidera też się nie udawały.
Tak właśnie zdarzyło się w Lahti, gdzie Kamil po pierwszej serii przegrywał tylko z Richardem Freitagiem. A w finale spadł na piąte miejsce, ledwie 0,7 pkt od podium. – Skoki były całkiem dobre, tylko szczęścia było mniej, niżbyśmy chcieli. Zwłaszcza w drugiej serii. Konkurs udany, ale niedosyt pozostaje – mówi „Rz" trener Łukasz Kruczek. W finałowej serii Stoch i Severin Freund mieli najmocniejszy z całej czołówki wiatr w plecy. Stoch spadł z podium.
Kamil skończył konkurs tuż przed Maciejem Kotem. Tak się spotkali bohaterowie konkursu drużynowego, w którym Polska znów, jak w Predazzo, zajęła trzecie miejsce. Kot skakał w naszej drużynie jako pierwszy, Stoch jako ostatni. Zdobyli tyle punktów, że ani słaby pierwszy skok Piotra Żyły, ani przeciętne próby Krzysztofa Miętusa nie zabrały Polakom szans na miejsce na podium przed ostatnią serią. Wyprzedzali ich Austriacy, do decydującego starcia stanęli Stoch i Gregor Schlierenzauer.
Łukasz Kruczek przez cały sezon nie obniżał swoim skoczkom belki, ale jak zaczął w Predazzo, przekonał się, że to ma sens. Alexander Pointner obniżał Schlierenzauerowi niemal zawsze, ale właśnie podczas MŚ mocno się na tym sparzył. I w sobotę Kamil jako jedyny w całej stawce skakał z rozbiegu skróconego, aż o dwie belki, i wytrzymał presję. A jadący po nim w finałowej serii Schlierenzauer nie dał rady i Austria spadła na czwarte miejsce. Skoki Kota i Stocha były tak dobre, że niewiele zabrakło do drugiego miejsca. Norwegowie wyprzedzili Polaków tylko o 2,6 pkt, półtora metra. Niemcy wygrali z dużą przewagą. Oni drużynowe srebro z Predazzo uznali za porażkę, mówili o tym otwarcie. Wtedy Austriacy zmobilizowali się jeszcze raz i wzięli złoto, choć przez cały sezon nie wygrali drużynówki w PŚ.