Przed igrzyskami Rosjanie powtarzali, że interesuje ich tylko złoty medal. Zapewniali o tym zawodnik Washington Capitals Aleksander Owieczkin, minister sportu Witalij Mutko i prezydent Władimir Putin. Jednak po fazie grupowej ta deklaracja jest wypowiadana coraz ciszej.
Rosja grała w grupie A ze Słowenią, USA i Słowacją. Tylko z pierwszym rywalem rozprawiła się w miarę gładko (5:2). Potem było już trudniej.
Spotkanie z Amerykanami było określane jako przedwczesny finał. Oba zespoły pokazały, że to prawda. Kibice oglądali zaciętą wymianę ciosów. Po 60 minutach było 2:2. Dogrywka także nie wyłoniła zwycięzcy. Potrzebne były karne. Ich królem został Amerykanin T. J. Oshie, który wykorzystał cztery z sześciu prób i dał swojemu zespołowi zwycięstwo.
Rosjanie zacisnęli zęby. Udawali, że to tylko wypadek przy pracy i szykowali się do meczu ze Słowacją. Jednak męczyli się niemiłosiernie z o wiele słabszym rywalem i po dogrywce wygrali 1:0.
Rosja zajęła drugie miejsce w grupie (za USA, które awansowały do ćwierćfinału) i musi szykować się do rundy kwalifikacyjnej, w której jej rywalem będzie najsłabszy zespół ze wszystkich trzech grup – Norwegia.