Przyjechał do Crucible Theatre w Sheffield jako numer 10 rankingu światowego, bo w sezonie kończącym się ostatnim dniem mistrzostw świata spisywał się nieźle. Wygrał Championship League i Scottish Open, był drugi w UK Championship.
Mówił jednak, że po raz pierwszy w życiu przed MŚ wcale nie ćwiczył, bo doświadczenia z czasów, gdy przed grą w Crucible niemal nie odchodził od stołu i nic to nie dało, kazały mu coś zmienić. To zmienił: imprezował, grał w FIFĘ i rzutki, siedział z przyjaciółmi do późna, czasem do siódmej rano, nie unikając spożywania napojów niezbyt sportowych.
Kiedy w połowie kwietnia wszedł do teatralnej salki, gdzie 900 osób ogląda snookera, niemal wisząc nad głowami grających, niezbyt się denerwował. Anglik Ricky Walden to był rywal mocny, ale udało się go pokonać 10:9. Luca pierwszy raz w życiu przebrnął pierwszą rundę.
Potem wszystko stało się łatwiejsze, nawet zwycięstwa nad trzykrotnym mistrzem świata Walijczykiem Markiem Williamsem (13:11) i siedmiokrotnym mistrzem, genialnym Anglikiem Ronniem O’Sullivanem (13:10). Udał mu się półfinałowy pościg za Chińczykiem Si Jiahui (od 5:14 do 17:15).
Czytaj więcej
Jeden z najbardziej brytyjskich sportów ma po raz pierwszy mistrza świata z kontynentalnej Europy. Belg Luca Brecel, który wcześniej nie wygrał meczu w sławnym snookerowym teatrze w Sheffield, pokonał w finale Anglika Marka Selby’ego 18:15.