Dziewięć pierwszych odcinków Wielkiej Pętli przyniosło tylko jeden finisz na podjeździe oraz dwie premie górskie pierwszej kategorii. Dopiero wtorkowy etap rozpoczął grę, która powinna oddzielić mężczyzn od chłopców. Organizatorzy w ciągu trzech dni zaplanowali pięć premii najwyższej kategorii oraz wspinaczki pod Galibier, Granon i Alpe d’Huez.
Faworyci na dziesiątym etapie nie walczyli jeszcze o sekundy, pierwszy dzień morderczego tryptyku wykorzystała ucieczka. Jeszcze w połowie etapu jechało w niej 25 kolarzy. 35 km przed metą peleton zatrzymała grupa kibiców protestujących przeciwko ociepleniu klimatu. Przerwa trwała 12 minut. Organizatorzy wstrzymali wówczas także kolarzy z ucieczki, aby zachować różnice między grupami.
Nie wpłynęło to na jej losy, ostatecznie finisz rozegrało kilkunastu kolarzy. Najszybszy był Cort, a dziesiąty do mety dojechał Lennard Kaemna. Niemiec, dzięki sukcesowi ucieczki, miał nawet szansę na przejęcie żółtej koszulki, a ostatecznie awansował na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i teraz - w świetle kiepskiej formy Aleksandra Własowa - to on będzie liderem Bory Hansgrohe.
Protest oraz atrakcje trasy pozostały w cieniu koronawirusa, który unosi się, nad peletonem. Kolejnego przybocznego stracił Pogacar, bo zakażenie wykluczyło z wyścigu George’a Bennetta. Pozytywny wynik testu miał także Rafał Majka, ale zespół UAE Team Emirates przekazał, że Polak nie ma objawów i nie zaraża, więc Międzynarodowa Unia Kolarska (UCI) pozwoliła mu na start.