W sobotę załamany, w niedzielę najlepszy z Polaków – skoki Stękały przyniosły największe polskie emocje w Zakopanem. Piotr Żyła w niedzielę nie pojawił się na starcie z powodu dyskwalifikacji w kwalifikacjach.
Niedzielny konkurs indywidualny zaczął się najlepiej dla Anze Laniška. Słoweniec prowadził przed dwoma Norwegami – Mariusem Lindvikiem i Robertem Johanssonem. Stękała był czwarty, a bohaterowie początku sezonu oraz Turnieju Czterech Skoczni, także Kamil Stoch, wydawali się nieco zmęczeni.
Sędziowie w finale wydłużyli rozbieg, kilku skoczków znacząco z tego skorzystało. Na podium stanęli jedynie ci, którzy przekroczyli 140 m: Lindvik (145,5), Lanišek (143,5) i Johansson (141). Stękałę wyprzedził jeszcze Austriak Daniel Huber. Podstawowym skutkiem umiarkowanej formy Polaków jest utrata prowadzenia w Pucharze Narodów – na rzecz Norwegów.
W sobotę odbył się konkurs drużynowy, w którym jubilat Żyła (w tym dniu skończył 34 lata) wydawał się jak odrodzony. Drugie miejsce czwórki Michala Doležala, za wyjątkowo zmobilizowanymi Austriakami (bez Stefana Krafta), a przed Norwegami, przyjęto raczej jako zawód – wskazania serca, statystyki i bukmacherów były inne.
Do siedmiu polskich skoków nie można było się przyczepić, a tylko jeden – Stękały w drugiej serii – okazał się fatalny. Pechowiec wziął winę na siebie, koledzy i trener zaprzeczali, mówiąc o fatalnych warunkach, pocieszał Polaka nawet Halvor Egner Granerud. Austriacy wygrali oba konkursy drużynowe tej zimy (także ten pierwszy w Wiśle), ale w Pucharze Narodów są dopiero na czwartym miejscu.