Skoki narciarskie: Warto czekać

Zwycięstwo polskiej drużyny w Klingenthal. Indywidualnie miejsce na podium znów uciekło.

Aktualizacja: 04.12.2016 20:50 Publikacja: 04.12.2016 19:20

Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch – pierwsi polscy triumfatorzy w drużynowym Pucha

Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Kamil Stoch – pierwsi polscy triumfatorzy w drużynowym Pucharze Świata.

Foto: PAP, Grzegorz Momot

Zwycięska sobota przywróciła wiarę w możliwości reprezentacji prowadzonej przez trenera Stefana Horngachera. Polacy tak efektownie wygrali konkurs drużynowy, że czwarte miejsce Stocha i piąte Kota w niedzielę można było odbierać jako zawód. Ale narzekać nie wypada – pięciu Polaków w pierwszej dwudziestce każe z optymizmem myśleć o przyszłości.

Był to pierwszy taki sukces w kronikach polskich skoków, w dodatku przewaga Piotra Żyły, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Macieja Kota (kolejność startowa) nad Niemcami i Austriakami przekroczyła 40 punktów, czyli zwycięstwo było okazałe.

Triumfowała austriacka myśl trenerska, miejsca od pierwszego do czwartego zajęły ekipy prowadzone przez szkoleniowców z tego kraju. Za Horngacherem byli Werner Schuster (Niemcy), Heinz Kuttin (Austria) i Alexander Stoeckl (Norwegia).

Polacy próba po próbie uciekali rywalom, na półmetku mieli prawie 18 punktów przewagi. Niemcom i Austriakom pozostała walka o drugie miejsce, z małą pomocą sędziów o 0,9 punktu wygrali Severin Freund i spółka.

Adam Małysz powtarzał, że zbiorowy sukces to najlepszy prezent urodzinowy, jaki mogli mu dać młodsi koledzy (w sobotę mistrz z Wisły skończył 39 lat). Trener Horngacher, chwaląc zwycięzców, twierdził, że jego zawodnicy oczywiście napisali sportową historię, skakali niemal bezbłędnie, ale coś do poprawy zawsze się znajdzie, choć drzwi do sukcesów indywidualnych otworzyły się już dość szeroko.

Po pierwszej serii niedzielnego konkursu indywidualnego można było uwierzyć, że właśnie nadszedł ten czas: prowadził Maciej Kot o 0,2 pkt przed Kamilem Stochem, za nimi byli jednak dość blisko Stefan Kraft, Domen Prevc oraz Daniel Andre Tande.

Druga seria niestety zmieniła kolejność. Żeby wywalczyć miejsce na podium, należało skakać ponad 140 m z wiatrem w plecy. W tych okolicznościach najlepszy był młodszy z braci Prevców, Domen, nieobliczalny w porywach młodości (w sobotę ustanowił rekord weekendu w Klingenthal: 145 m w jednym ze skoków drużynowych). Dał radę wiatrowi, pokonał także dwójkę Polaków i pozostałych rywali, został liderem klasyfikacji pucharowej.

Kamilowi Stochowi zabrakło do trzeciego miejsca 0,3, tyle co nic. Maciej Kot znów był piąty, w klasyfikacji pucharowej awansował na szóstą pozycję. Kubacki, Hula i Żyła zajęli miejsca w drugiej dziesiątce. Choć w polskiej ekipie pewnie po cichu wzdychano, że miejsce na podium wciąż ucieka, to widać już, że w drużynie jest siła i można wierzyć, że wkrótce indywidualnie marzenia też się spełnią.

Kolejne konkursy PŚ odbędą się na dużej skoczni w Lillehammer, oba indywidualne. Pierwszy w sobotę 10 grudnia o 16, drugi dzień później o 15. Po ładnych skokach w Klingenthal czekanie może się nawet trochę dłużyć.

Konkurs drużynowy

1. Polska 1128,7 pkt. (P. Żyła 134 i 134 m, K. Stoch 139 i 140, D. Kubacki 132,5 i 134,5, M. Kot 139 i 139); 2. Niemcy 1087,2; 3. Austria 1086,3.

Konkurs indywidualny

1. D. Prevc (Słowenia) 286,9 (140 i 141); 2. D. A. Tande (Norwegia) 286,7 (136,5 i 143); 3. S. Kraft (Austria) 284,8 (138 i 140);...4. Stoch 284,5 (137,5 i 137,5); 5. Kot 280,9 (138 i 135); 13. Kubacki 253,6 (129,5 i 132); 18. Hula 252,1 (128 i 133); 20. Żyła 250,0 (131 i 131).

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.rawa@rp.pl

Justyna Kowalczyk: teraz przerwa

Polska biegaczka zajęła 19. miejsce w trzydniówce PŚ w Lillehammer – była 16. w sprincie techniką klasyczną, 53. na 5 km techniką dowolną i miała dziewiąty czas finałowego wyścigu na 10 km, znów klasycznie. Wyniki sprintu i biegu na 10 km to powtórka z Kuusamo. Lillehammer Tour dla Norwegii: zwyciężyli Heidi Weng i Martin Johnsrud Sundby.

Za tydzień PŚ zawita do Davos. Justyny Kowalczyk już tam nie będzie. Wróci dopiero 4 lutego na próbę przedolimpijską do Pjongczang.

Zwycięska sobota przywróciła wiarę w możliwości reprezentacji prowadzonej przez trenera Stefana Horngachera. Polacy tak efektownie wygrali konkurs drużynowy, że czwarte miejsce Stocha i piąte Kota w niedzielę można było odbierać jako zawód. Ale narzekać nie wypada – pięciu Polaków w pierwszej dwudziestce każe z optymizmem myśleć o przyszłości.

Był to pierwszy taki sukces w kronikach polskich skoków, w dodatku przewaga Piotra Żyły, Kamila Stocha, Dawida Kubackiego i Macieja Kota (kolejność startowa) nad Niemcami i Austriakami przekroczyła 40 punktów, czyli zwycięstwo było okazałe.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
szachy
Radosław Wojtaszek: Szachy bez Rosji niczego nie tracą
szachy
Radosław Wojtaszek wraca do formy. Arcymistrz najlepszy w Katowicach
Szachy
Święto szachów i hitowe transfery w Katowicach
Inne sporty
Magnus Carlsen wraca do Polski. Będzie gwiazdą turnieju w Warszawie
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił