Kiedy po igrzyskach w Soczi przyszło załamanie formy polskich skoczków, a potem rozstanie z trenerem Łukaszem Kruczkiem, chyba nikt się nie spodziewał, że jego następca Stefan Horngacher tak szybko osiągnie sukces. Wydawało się nawet, że wypowiedzi niektórych zawodników wobec Kruczka były zbyt krytyczne, jakby za szybko zapomnieli, co dał im ten trener.
Dziś już wiadomo, że ta zmiana była potrzebna i Stochowi, i być może nawet bardziej Maciejowi Kotowi i Piotrowi Żyle. To Horngacher sprawił, że poważnie myślący o sporcie Kot i lekkoduch Żyła zaczęli spełniać swe marzenia i wkrótce w Lahti będziemy mieć drużynę, którą stać na mistrzostwo świata. Trzeba też pamiętać, że zimowe igrzyska olimpijskie są już za rok i możemy tam w skokach przeżyć radość równie wielką jak w Soczi.