Wygrali jak na paradzie – Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch dali rywalom cień nadziei na sukces tylko na starcie konkursu, gdy przez kilka minut pozwolili objąć prowadzenie Norwegom. Potem królowali na Wielkiej Krokwi. Na deser Stoch poprawił oficjalny rekord skoczni – od soboty to 141,5 m.
Niespodzianek nie było, i raczej być nie mogło, wśród 10 drużyn obecnych na Wielkiej Krokwi liczyły się trzy gdyż Austriacy, także z przywróconym do zespołu Gregorem Schlierenzauerem, wciąż nie mogą się odnaleźć. Młodzi słoweńscy lotnicy też rozpoczęli nieco za słabo, by Peter Prevc mógł samotnie odrabiać straty.