Nadia Biłowa, trenerka naszych zawodniczek, wierzy, że ich pożegnanie z Whistler będzie szczęśliwsze niż Tomasza Sikory.
Krystyna Pałka, piąta zawodniczka igrzysk w Turynie w biegu na 15 km, ruszy na trasę pierwsza. – Ona po prostu umie biegać na tej zmianie – mówi Weronika Nowakowska, która pobiegnie trzecia. – Krysia potrafi się przebić do przodu po starcie jak mało kto. Ufamy jej, a to w sztafecie najważniejsze.
Przed Nowakowską na drugiej zmianie na trasę ruszy 31-letnia Magdalena Gwizdoń, jeszcze niedawno nadzieja polskiego biatlonu. Stawała na podium zawodów o Puchar Świata, wygrywała mistrzostwa Europy. W Whistler niestety jest bez formy, szczególnie strzeleckiej. Zastanawiano się nawet, czy nie zastąpić jej w sztafecie Pauliną Bobak, ale ostatecznie odrzucono ten pomysł.
Sztafetę zakończy Agnieszka Cyl. Pytana, czy odczuwa zdenerwowanie, odpowiada: – Czuję tylko zniecierpliwienie. Trenerka mówi, że gdybym potrafiła przenieść to, co demonstruję w sztafecie, do biegów indywidualnych, byłabym znacznie wyżej, niż jestem. Ale widać rywalizacja zespołowa tak dobrze na mnie działa, że przechodzę samą siebie.
Faworytkami są Niemki, którym nie powinien przeszkodzić nawet brak Magdaleny Neuner, która zrezygnowała z rywalizacji w sztafecie. Liczyć się będzie sześć – osiem drużyn, w tym być może nasza. O szansie na medal Polki nie chcą mówić. – Ani słowa więcej o sztafecie, same o niej nie rozmawiamy. Spokój jest najważniejszy. Ufamy sobie, każda wierzy w drugą, to najważniejsze – mówi Pałka, która pewnie strzela i nieco gorzej biega.