Jeszcze tylko trzy biegi w Falun i można wracać do domu z Kryształowymi Kulami. Dziś prolog na 2,5 km, jutro bieg łączony, w niedzielę pościg na 10 km stylem dowolnym.
Do mety zostało 22,5 km, 300 punktów Pucharu Świata i dwa wyzwania. Pierwsze: wygrać któryś z trzech biegów w Falun. Drugie: być pierwszą biegaczką, której uda się przekroczyć w PŚ granicę 2 tys. pkt. Teraz Justyna Kowalczyk ma ich 1832, więcej, niż zdobyła w całym poprzednim sezonie.
Ostatnie biegi są rozgrywane jako wyścig etapowy, podobny do Tour de Ski. Dziś za zwycięstwo będzie tylko 50 pkt, jutro też, za to w niedzielę na triumfatorkę całego finału PŚ czeka 200 pkt, na drugą 160, trzecią 120 itd. Po sprincie w Sztokholmie, pierwszym etapie finału, Kowalczyk jest wiceliderką, 4 sekundy za Anną Olsson i 4 przed Marit Bjoergen.
Przed rokiem wygrała cały wyścig, pierwszy raz została liderką PŚ, zapewniła sobie Kryształową Kulę, ale to wszystko bez etapowego zwycięstwa. Teraz chciałaby inaczej.
Wyzwanie traktuje na tyle poważnie, że wczoraj od rana powtarzała: żadnych wywiadów. Przed treningiem – nie, po treningu – nie. Nawet z konferencji prasowej wymówiła się przeziębieniem.