W kwalifikacjach do konkursu indywidualnego mistrz z Wisły przegrał wczoraj z wiatrem. Skoczył tylko 101 m i zajął 44. miejsce. W rywalizacji drużyn najlepsi byli Austriacy. Polska zajęła piąte miejsce, a Małysz spisywał się bardzo dobrze.
Nic nie wskazywało, że będzie tak źle, że czterokrotny mistrz świata i czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli nie przejdzie kwalifikacji. Dzień wcześniej Małysz skakał na treningach daleko i wydawało się, że zaatakuje czołowe pozycje już na starcie, na trudnej, kapryśnej skoczni w Ruce.
Prezes PZP Apoloniusz Tajner, który prowadził Małysza do największych sukcesów, powiedział w studiu TVP Sport: – To wypadek przy pracy, nie ma powodów do niepokoju. Warunki były beznadziejne.
Później przyznał jednak, że Małysz na obciętym progu wyraźnie spóźnił odbicie. – Jakieś 40 – 50 centymetrów – ocenił Tajner. Obecny w Kuusamo trener kadry Łukasz Kruczek (Małysz pracuje indywidualnie z Hannu Lepistoe) uważa, że nasz mistrz był bez szans w starciu z naturą. Trzy czerwone kropki (trzy pomiary wiatru w różnych punktach skoczni) na fotografii przesłanej z Finlandii to dowód, że nie powinien skakać do chwili, aż zmienią się warunki.
Na szczęście koledzy Małysza skakali dobrze i czterech (Kamila Stocha, Marcina Bachledę, Łukasza Rutkowskiego i Krzysztofa Miękusa) zobaczymy w sobotę w pierwszym w konkursie indywidualnym. Najlepszy z nich, Stoch (130,5 m), był w kwalifikacjach czwarty. Wygrał Japończyk Noriaki Kasai (134) przed Austriakiem Andreasem Koflerem (133,5).