Mistrzostwa jeszcze się rozpędzają. Znamy już zdobywców złotych medali w supergigancie (Austriaczka Elizabeth Goergl i Włoch Christof Innerhofer) i kobiecej superkombinacji (Anna Fenninger z Austrii), w weekend nastąpi pierwsza wielka kulminacja emocji – zjazdy.
W sobotę wystartują mężczyźni. Kandydatów do medali jest kilku, na pierwszym miejscu niemal zawsze wymieniany jest Szwajcar Didier Cuche, weteran z żelaza, który tej zimy znów pokazuje w Pucharze Świata, że doświadczenie ma znaczenie. Są tacy, którzy widzą mistrza w Innerhoferze, ale Włoch trochę gasi te nadzieje, mówiąc, że jeden medal już go nasycił. Pierwszy trening jednak wygrał, podczas drugiego pojechał luźno, może tylko maskował formę. Jak zawsze w konkurencjach szybkościowych nie można pominąć Austriaków, liderem wśród nich pozostaje dawny mistrz świata Michael Walchhofer, lecz Romed Baumann i Klaus Kroell nie są wiele słabsi.
Pogoda w Ga-Pa jest zmienna. W czwartek Kandahar był zlodzony, twardy i nierówny, słaba widoczność także nie pozwalała na nadmiernie ryzykowne treningi. W piątek śnieg zrobił się bardziej miękki, trasa lepiej widoczna i w tych warunkach większość alpejczyków jechała śmielej. Wśród najszybszych byli także Francuz Adrien Theaux, Norweg Aksel Lund Svindal i Kanadyjczyk Erik Guay. Szwajcar Carlo Janka, rewelacja ubiegłej zimy, zrezygnował ze startu, będzie walczył o złoto w slalomie gigancie. A zatem Cuche? W czwartek czwarty, w piątek drugi. Innerhofer potwierdza: – Ja nie lubię miękkich tras, a Didier jest dobry na każdej.
W rywalizacji kobiet na razie nie sprawdza się przewidywanie, że mistrzostwami będą rządzić Lindsey Vonn i Maria Riesch. Amerykanka wciąż odczuwa skutki upadku w Zwiesel i unika ryzykownych ćwiczeń. W piątek zadziwiła wszystkich, gdy na drugim treningu pojawiła się w obszernej kurtce i luźnych ocieplaczach i tak ubrana zjechała po Kandaharze 12 sekund wolniej od liderki. – Chciałam pojechać lekko i tylko poznać trasę – mówiła. W superkombinacji wystartowała tylko w części zjazdowej, nie walczyła o medale. Może to był jej właściwy trening.
Na razie najszybszą z Amerykanek jest Julia Mancuso (srebro w supergigancie). Próbne zjazdy pokazały jednak zupełnie nową kandydatkę do złota: najszybszą na miękkiej trasie była w piątek mistrzyni świata juniorek Lotte Smiseth Sejersted. Młoda Norweżka zrobiła wrażenie także dlatego, że jechała po faworytkach, z numerem 33.